Odcinek 6 - Zbłąkany

Jest środek nocy. Paweł idzie przez las, odczuwa wyrzuty sumienia wobec swoich poczynań z Andżeliką.
P: Naprawdę zjebałem... A mogłem się nie zgadzać na to wyzwanie... Jestem debilem...
Paweł mówi do siebie, po czym zaczyna wędrować przez las. Zauważa nieopodal mały staw, przy którym przysiada. Na pomoście obok znajduje się mała żabka, siedząca na pieńku.
P: Co tam, żabko? Też cię z domu wykopali? Tak to jest, kiedy popełniasz masę błędów...
Żabka spogląda na Pawła i kumka.
P: Co? Nie wrócę tam do nich, oni na pewno planują na mnie jakąś zemstę....
Żabka ponownie kumka i wskakuje do jeziora, znikając pod jego powierzchnią.
P: No i świetnie, nawet ty mnie zostawiłaś... Idę z tego lasu, zanim mnie kleszcze pozjadają...

Tymczasem w mieszkaniu, Tytus nie może zasnąć. Martwi się o swojego przyjaciela. Budzi Romana, który leży na podłodze.
Ty: Romek?
R: Hyyyy... co?
Ty: Myślisz, że Paweł wróci?
R: No on musi wrócić. Prędzej czy później, znowu się tu pojawi.
Ty: Martwię się o niego...
Grzegorz przebudza się, chłopacy nie dają mu spać.
G: A weźcie... idźcie już spać... On pewnie się potnie na jakimś odludziu...
Grzegorz obraca się do ściany i zaczyna chrapać. Tytus stwierdza, że nie zostawi go samego.
Ty: Chłopaki, musimy go znaleźć!
R: Tytus, nie przesadzaj. Zatęskni za nami i wróci.
Ty: A co jeśli nie wróci? Nie wiem jak wy, ja go pójdę poszukać.
R: Nie, lepiej tam nie idź sam. Jeszcze zabłądzisz.
Ty: Wezmę Andżelę!
G: Kurwa, zamknijcie te mordy... dajcie człowiekowi spać!
Ty: Grzesiek, wstawaj, idziemy szukać Pawła!
G: Daj mi spać.
Ty: Grzesiek, no!
G: Przyjebać Ci poduszką?
Ty: Dobra, sam tam pójdę! Nie chcecie ze mną iść, to sam pójdę!
R: Nie, Tytus! Zgubisz się!
Ty: Na razie.
Tytus wychodzi z mieszkania i idzie na poszukiwania.

Paweł idzie przez przedmieścia San Santany, niezwykle groźną w nocy okolicę.
P: Boję się tej okolicy... Ona zawsze wyglądała... groźnie!
W tle słychać szczekanie psów, krzyki, wyzwiska, tłuczone butelki i głośny hip-hop. Paweł natychmiast przybiera obronną postawę, jest przygotowany na wszystko. Przemierzając przez okolicę, wyczuwa na swoim karku oddech nieprzyjaciela. Obraca się, za nim stoi jeden z miejscowych zbirów - Brudny.
B: Te, młody...
Paweł natychmiast posyła Brudnego na ziemię ciosem młotkowym, w obawie przed atakiem.
B: Co robisz, kurwa?! Ja Ci chciałem piwko zaoferować! Nie ma takiego bicia, brać go!
Z pobliskich domków wyskakuje masa uzbrojonych zbirów, którzy szarżują w kierunku Pawła z okrzykami bitewnymi.
Z1: Trafiłeś na złe osiedle, gnojku!
Z2: Kitrajta, póki możesz!
Z3: Jebany dzieciak!
Paweł nie boi się zbirów, mimo że jest ich blisko trzydziestu. Kocimi ruchami posyła na ziemię kilku z nich, kolejnych dobija bokserskimi ciosami i chwytami. Kiedy na nogach został ostatni z nich, Paweł za pomocą magii zlepia upadłych w jedną kulę i ciska nią w ostatniego żywego.
No cóż... przynajmniej tak sobie tą walkę wyobrażał. W rzeczywistości, dostał ostre bęcki od bandytów. Półprzytomnemu udaje się uciec bliżej miasta, gdzie pada na ziemię z wyczerpania. I nie budzi się... aż do pewnego czasu.

Tytus przemierza całe miasto, w celu odnalezienia swojego przyjaciela.
Ty: Paweł? Paweł! Gdzie jesteś?
Wraz z Tytusem na poszukiwania wyszła Andżelika, która również się martwi.
A: Widzisz go gdzieś?
Ty: Nie... A co jeśli on naprawdę...?
A: Nie mów tak, nie ma takiej opcji! Paweł żyje! On się gdzieś ukrywa. Na pewno się wstydzi tego wieczora...
Ty: Wieczora? Przecież wieczór już był!
A: Nie, deb- A w sumie, nieważne. Byleby się znalazł.
Tytus zagląda do różnych miejsc, do budynków, do skrzynek na listy, do kanalizacji, a nawet do śmietnika.
A: Tam go nie ma!
Po dłuższej chwili poszukiwań, natrafiają na Miko - która jak gdyby nigdy nic, po prostu siedziała na przystanku autobusowym.
A: Miko?
Mi: Hej, Angie.
A: Co ty tu robisz, tak późno?
Mi: Czekam na autobus...
Ty: Nie widziałaś może Pawła? Poszedł gdzieś i nie wiemy, gdzie on jest.
Miko dostaje olśnienia, gdyż wsadziła Pawłowi GPSa do kieszeni podczas pocałunku. Jednak nie chce powiedzieć koleżance, aby nie wzbudzać podejrzeń.
Mi: Nie wiem, ale na jego miejscu sprawdziłabym jakieś odludnione miejsca...
A: Odludnione?
Mi: Tacy jak on są jak koty, zawsze chodzą własnymi ścieżkami. Chodźmy go poszukać na Małej Montanie...
Tytus idzie z dziewczynami na poszukiwania Pawła na osiedle Mała Montana. Miko potajemnie używa GPSa, sprawdzając lokalizację na zegarku. Wzbudza to podejrzenia Andżeliki.
A: Miko, co ty tak spoglądasz na ten zegarek?
Mi: Co?
Ty: Cały czas tak spoglądasz na zegarek, to trochę dziwne...
Mi: Sorka, po prostu tracę poczucie czasu. Mamy jakąś 1:16, a jeszcze przed chwilą była 1:15!
Tytus i Andżelika patrzą podejrzliwie na Miko, po czym kontynuują poszukiwania W drodze do lokalizacji Pawła, Miko pisze z Twórcą poprzez SMSy - dając mu wskazówki do celu.

Nastaje dzień, a Paweł nadal leży na ziemi, wciąż nieprzytomny. Gdy tak leży, pewna osoba przykrywa go gazetą i głaszcze po głowie.
?: Nie martw się, dziecko drogie. Jesteś ze mną bezpieczny.
Paweł przebudza się, po czym zauważa bezdomnego stojącego nad nim.
P: Co do?! Weź mnie zostaw menelu!
Paweł stara się uciec, jednak jego skręcona kostka mu na to nie pozwala. Kulejąc, odchodzi na niedaleką odległość, po czym przysiada. Za nim, z krzaków wyskakuje Twórca, który dotarł na miejsce dzięki wskazówkom Miko. Uderza Pawła butelką w głowę, przez co znowu traci przytomność. Przerzuca go przez ramię i idzie z nim przed siebie. Kilka chwil później na miejsce przychodzi nasza zgraja.
A: No i co, masz go?
Mi: Jeszcze przed chwilą widziałam!
Ty: Tak?
Mi: Sylwetkę taszczącą jakiegoś chłopaka...
A: Może to był Paweł!
Mi: Albo dziewczynę, nie wiem. Widziałam tylko cień!
A: Za nimi!
Tytus, Andżelika i Miko gonią za Twórcą, jednak on znika za latarnią.
A: Co? Przecież to zwykła latarnia! Jak on tam znikł?
Ty: Co się stało?
A: Paweł, on znikł za tą latarnią!
Mi: Dziewczyno, odsapnij. Na bank Ci się przewidziało.
A: Jestem pewna, że to był on!
Ty: Na pewno? Może to był Nie-Paweł!
A: Nie-Paweł? To MUSIAŁ być on! Chodźcie tą ścieżką!
Andżelika prowadzi Tytusa i Miko przez polną drogę, która prowadzi na tory.

Roman, Grzegorz i Magda jedzą śniadanie w salonie. Atmosfera jest napięta, każdy jest zestresowany.
M: Andżelka wyszła na noc, ale jeszcze nie wróciła!
G: Paweł też.
R: Musimy ich iść poszukać! Nie mogli odejść za daleko!
G: Niby gdzie chcesz szukać? Santa Santana jest ogromna! Na bank już pozabijali ich ci bandyci.
M: Nie moją Andżelkę!
Magda rzuca się do wyjścia, czuje się odpowiedzialna za swoją młodszą siostrę.
R: Magda, zaczekaj!
G: Idziemy z tobą!
Roman i Grzegorz ruszają za Magdą do miasta, nie chcąc jej zgubić.
M: Muszę znaleźć Andżelkę! Gdzie ona jest, gdzie?!
G: Zaczekaj na nas!
Chłopcy gonią za Magdą, aby jej nie zgubić.

Paweł budzi się w szopce przy torach, w towarzystwie Twórcy.
Tw: A więc, obudziłeś się?
Paweł próbuje się ruszyć, jednak jest związany. Próbuje się wydostać, jednak bezskutecznie.
P: Wypuść mnie!
Tw: Już gdzieś to słyszałem...
P: C- co?
Tw: Uciekłeś z mojej głowy, teraz tam wrócisz! Tam gdzie twoje miejsce! Ale najpierw, zabawmy się trochę, hę?
Paweł zdaje sobie sprawę z zagrożenia, jednak nie może się wyrwać.
P: CHŁOPAKI, ANDŻELA, POMÓŻCIE MIIIIIIIII!
Kamera przybliża się do gardła Pawła, ekran ciemnieje.

Andżelika, Miko i Tytus kontynuują poszukiwania Pawła. W pewnej chwili słyszeli jego wołanie o pomoc.
A: Słyszeliście to?
Ty: Co?
A: To Paweł, woła nas o pomoc!
Mi: Gdzie, gdzie on?
A: Jest gdzieś tam!
Andżelika pokazuje na wzgórze, przez szczyt którego biegną tory.
Mi: Chyba żartujesz. Nie chcę sobie pobrudzić nowych spodni.
A: Nie pierdol, tylko właź! Chcesz żeby go tam zabili?
Sama wspinaczka zajmie całkiem dużo czasu, jednak nasza banda nie odpuszcza. Wspina się po wzgórzu.
A: Paweł, trzymaj się, idziemy po Ciebie!
Miko wspina się po stromym wzgórzu, jednak traci równowagę. W ostatniej chwili łapie ją Tytus, trzymając się drugą ręką o drzewo.
Mi: Dzięki, Tytus.

Magda szarżuje przez miasto, rozpychając wszystkich do okoła.
M: Przepraszam! Z drogi! To ważne! Muszę ją zobaczyć!
Grzegorz i Roman biegną za Magdą, w zawrotnym tempie.
G: Jezus Maria, poczekaj! Zaraz dostanę zadyszki! Ej, Romek!
R: No?
G: Weźmiesz mnie na barana?
R: Chyba żartujesz.
G: Więcej już nie przebiegnę!
R: No dobra, ale tylko na chwilę.
Grzegorz wskakuje Romanowi na plecy i tak biegną przez miasto. Magda zatrzymuje się przy wypożyczalni ze skuterami i podchodzi do sprzedawcy.
M: Przepraszam, ile kosztuje skuter?
S: 80 zł za godzinę.
M: Proszę Pana, siostra mi gdzieś uciekła, a ja muszę ją znaleźć! Nie da się jakoś taniej?
S: Sory paniusiu, 80 zł albo nie ma jazdy! Proste.
Magda głośno wzdycha i rzuca pieniędzmi w sprzedawcę, po czym wsiada na skuter.
M: Chłopcy, wsiadajcie na drugi skuter! Jedziemy ją znaleźć!
Roman i Grzegorz podchodzą do skutera, jednak nie mogą się zdecydować, kto będzie jechał pierwszy.
G: Ja chcę prowadzić!
R: Zapomnij, ja będę prowadził!
G: Ty nie umiesz prowadzić!
R: Ta, a ty lepiej prowadziłeś auta w GTA!
M: Wsiadać, nie gadać!
R: Dobra, prowadzisz teraz, ja z powrotem.
Grzegorz dosiada skuter i jedzie za Magdą.

Twórca siedzi z Pawłem w szopce. Paweł cały czas krzyczy i próbuje się wydostać.
Tw: Jezus Maria, zamknij mordę bo Cię zaraz zaknebluję!
P: I o to chodzi, niech mnie usłyszą! Ratujcie, ratujcie mnie!
Twórca zakłada Pawłowi knebel na usta i szykuje swoje narzędzia tortur.
Tw: Dobra. Wybieraj. Cztery narzędzia. Każde z nich będziemy brali po kolei. Wybierz pierwsze z nich.
Paweł nadal próbuje krzyczeć, jednak jest zakneblowany.
Tw: Racja. Czekaj...
Twórca ściąga Pawłowi knebel.
Tw: Teraz, wybieraj.
P: Wybierali to Cię rodzice na wiejskiej loterii fantowej!
Tw: Osz ty gnojku!
P: Ratunku, pomocy! Jestem trzymany! W niewoli!
Twórca ponownie zakłada Pawłowi knebel.
Tw: Ech, sam coś wybiorę.
Pośród narzędzi tortur znajdują się: ciężkie gumiaki, tasak, piła łańcuchowa i butelka wody.
Tw: Woda? I co ja z nią zrobię? A, już wiem! Zrobimy Ci małą sesję waterboardingu!
Twórca zdejmuje Pawłowi knebel, nakłada na twarz starą szmatkę i zaczyna oblewać ją wodą. Paweł zaczyna się rzucać i dusić. Twórca ściąga mu szmatkę z twarzy.
Tw: I co, podobało się?
P: No pewnie że nie, ty sadysto!
Tw: Nie martw się, to jeszcze nie koniec. Hahaha!

Grzegorz, Roman i Magda jadą na skuterach przez miasto. Wymijają wiele samochodów na drodze, ledwo unikając kilku kolizji.
M: Szybciej, szybciej! Musimy znaleźć moją Andżelkę!
Grzegorz i Roman jadą za Magdą, jednak kończy im się paliwo. Skuter zatrzymuje się na środku drogi.
G: Kurwa mać no, jedź, jedź!
R: On nie pojedzie. Skończyło nam się paliwo.
Grzegorz zaczyna kopać skuter, który wybucha. Wyrzuca go i Romana w powietrze i tak lecą.
R: Nigdy nie latałem tak wysoko!
G: Ty nigdy nie latałeś.
Grzegorz i Roman zaczynają spadać. Spadają, spadają, po czym spadają na wzgórze, kilka metrów za dziewczynami i Tytusem.
R: S... siemka...
A: Grzesiek, Romek, co wy tu robicie?
G: A weź nie pytaj. Dobra, też szukacie Pawiego?
Mi: Szukamy, chyba go gdzieś słyszeliśmy!
Ty: Widzicie tą szopkę? Te dźwięki dochodzą z tamtąd!
A: Chodźmy, on tam na pewno jest!

Twórca nadal siedzi z Pawłem w szopce.
Tw: No to co, idziemy do mnie?
P: Nigdzie z tobą nie idę!
Tw: Nie masz nic do gadania, jesteś związany! Ja Cię i tak tam zaniosę.
P: Moi przyjaciele i tak nas zaraz znajdą.
Tw: Ty przecież nie masz przyjaciół!
Twórca wyciąga Pawła z szopy, jednak zauważa całą grupkę tuż z naprzeciwka.
A: Znaleźliśmy Cię!
R: Oddawaj Pawła!
Tw: Ho, ho, ho. Daleko zaszliście aby go uratować. Ale to wam się nie uda! Jeśli ja go nie mogę zatrzymać, nikt nie będzie mógł!
Twórca wskazuje na pociąg ze śpiącym maszynistą jadącym z oddali.
Tw: Widzicie ten pociąg? Pod jego kołami zdechnie Paweł! I wciągnę jego jeszcze świeżą duszę, a potem pozostałych!
G: Nic z tego, wielki frajerze!
Tw: Czyżby? On się nie uwolni! Jego dni są policzone!


Twórca szykuje się do rzucenia Pawła pod koła pociągu. Nagle scena przybiera tempo slow-motion, Tytus natychmiast przybiera nastawienie bojowe. Zaczyna szarżować w kierunku Twórcy z okrzykiem. Zdezorientowany Twórca patrzy na Tytusa, po czym zamachuje się Pawłem. Zanim może wykonać rzut, Tytus uderza go z bańki w klatkę. Twórca zostaje potrącony przez pociąg, rozplaskuje się na jego lokomotywie. Magda przyjeżdża na skuterze, sama niemal nie wpada pod pociąg. Natychmiast przybiega do swojej siostry.
M: Matko Boska, Andżelka! Gdzie ty byłaś?!
A: Szukaliśmy Pawła! Porwał go jakiś typ!
Paweł spogląda się w ziemię, nie jest w stanie porozmawiać z Magdą.
M: No... nigdy więcej tak się nie wyrywaj w środku nocy, bo jeszcze i Ciebie porwą!
A: A co jeśli Pawełka by gdzieś zabili?
Magda wciąż czuje ból do Pawła, przez jego wybryk z Andżeliką.
M: Dobra, chcieliście uratować swojego przyjaciela z opresji, za co jestem z was dumna. Sami jednak naraziliście się na niebezpieczeństwo, ale dla was liczyło się tylko życie i zdrowie przyjaciela. Jesteście naprawdę dobrymi przyjaciółmi.

Miko siedzi wpatrzona w ziemię, widocznie ma coś na sumieniu.
P: Miko? Ej, Miko? Wszystko ok?
Miko nie wytrzymuje presji i wybucha płaczem.
Mi: Przepraszam was, przepraszam! To wszystko moja wina! To ja zaplanowałam to porwanie!
P: Co?
A: Miko, ty tak na serio?
Mi: Ten gościu mnie do tego zmusił! Powiedział mi, że mnie też porwie jak mu się postawię!
Zapłakana wtula się w Pawła.
P: Ja... nie wiem co powiedzieć.
A: Jak mogłaś!
R: Chciałaś się go pozbyć!
G: Nie no dziewczyno, odjebałaś mocną lipę.
Ty: To było h- haniebne!
Mi: Tak mi przykro! Wybaczcie mi!
Andżelika spogląda na chłopaków, potem na Miko.
A: No nie wiem, nie wiem, Miko. Twoja uległość znowu wyszła na złe.
M: Tak, powinnaś się nauczyć bycia asertywną.
Mi: Asertywną?
M: Powinnaś się nauczyć mówić nie. Nigdy nie bój się powiedzieć "nie". To nic złego, takie "nie" może Ci naprawdę uratować życie!
Mi: Dzięki, Magda...
M: Dobra, dzieciaki. Chodźmy do domu. Jestem taka zmęczona...
Cała banda idzie za Magdą, jednak Paweł stoi niepewnie przy torach.
M: Chodź, porozmawiamy o tym w domu.
P: No dobrze...
Paweł dołącza do grona, po czym odchodzą w kierunku miasta.

Skit na zakończenie odcinka.
Przez autostradę jedzie dwójka skuterzystów. Jeden z nich ciągle zaczepia drugiego.
S1: Ej, skuterbracie! Dokąd jedziesz, skuterbracie?
Drugi skuterzysta nie odzywa się, tylko jedzie dalej.
S1: Skuterbracie, cały czas jeździsz prosto! Zrób jakiś trik!
Drugi zaczyna się denerwować i przyciska gaz. Pierwszy skuterzysta jedzie za nim.
S1: Zaczekaj, skuterbracie! Gdzie jedziesz?
Drugi gwałtownie hamuje, chcąc nastraszyć pierwszego.
S1: Aaaa! Co robisz, kretynie? No weź, skuterbracie! Powiedz!


Pierwszy dalej woła drugiego, przez co on w końcu wyjmuje broń i zastrzeliwuje pierwszego.
S2: Hyhyhy, skuterbracie! Co ci się stało, skuterbracie? Skuterbracie, ty spadłeś ze skuterka!

Koniec odcinka 6.


.