Odcinek 26 - Wesele

Odcinek rozpoczyna się w mieszkaniu Magdy. Widok na pokój chłopców. Jest wczesny ranek, chłopcy dalej śpią. W pokoju Andżeliki, tylko Paweł śpi. Nagle dzwoni Magda. Ospały odbiera telefon.
P: H-halo?
M: Hej Paweł, pamiętasz co dzisiaj za dzień?
P: Nieee... jaki?
M: Wesele, jak mogłeś zapomnieć?
Paweł spogląda na kalendarz, jest 7 października. Dostrzega podpis "Wesele Magdy i Patryka" u dołu.
M: Jesteś tam?
P: Tak-! Ja... właśnie się zbieram.
M: Bądź za dwie godziny pod kościołem San Pedro.
P: Ok... Widzimy się na miejscu.
Paweł odkłada telefon.
P: Szlag...
Zrywa się z łóżka i biegnie do chłopaków. Potrząsa każdym z nich.
P: Panowie, wstawać! Dziś jest ten dzień!
R: Ta... wesele...
Roman ziewa.
P: Nie ociągać się, mamy dwie godziny!
Roman i Grzegorz wyskakują z łóżek i biegną do łazienki.
P: Ty też, Tytus. Ściągaj bety i się w coś odziej.
Ty: No już, zaraz...
P: Raz!
Tytus zrywa się ze snu i ustawia się pod łazienką. Tymczasem w łazience. Roman przepycha się z Grzegorzem, przed lustrem.
R: Weź się posuń, nie widzę swojego odbicia!
G: Swojej dupy nie widzisz! Urwanie dupy z wami!
Zza drzwi odzywa się Paweł.
P: Nie tłuc się, tylko raz dwa! Marnujecie czas!
G: Idź się popłacz.
P: Osz ty-!
Tytus klepie Pawła po ramieniu.
Ty: Spoko wodza, uwiniemy się w trymiga.
P: No tak nie wiem, czy w trymiga.
Paweł zwraca się w kierunku łazienki.
P: Jak jeden z drugim się naparzają, to na pewno w trymiga się nam nie uda!
Roman wychodzi, za nim Grzegorz.
P: No nareszcie...
Ty: A co wy tak razem, ciepluchy?
G: Stul pysk!

Roman i Grzegorz idą szukać garniturów w szafie.
R: Gdzie jest mój smoking...
G: Popatrz a znajdziesz.
R: A jakbyś się znał.
G: Nasrane tu tyle tego w szafie.
Grzegorz rozsuwa ubrania, ukazując dwa niemal nieskazitelnie czyste smokingi.
G: Smokingi z filmowych świrów! Będą w porządku.
Grzegorz i Roman ubierają smokingi, w tymczasie do pokoju wchodzi Tytus, już ubrany.
Ty: Jak wyglądam? Naszykowałem sobie wczoraj.
G: Te spodnie masz pęknięte na dupie, całą masz na wierzchu, tłuku!
Zbliżenie na dziurę w spodniach Tytusa.
Ty: Innych eleganckich nie mam!
G: Załóż jakiekolwiek. Nie każ mi patrzeć na twoją rzyć.
Tytus wyciąga spodenki.
Ty: Mogą być?
G: Nie!
Paweł wychodzi z łazienki.
P: Sprężajcie się, mamy coraz mniej czasu! Zamówię sobie taksówkę, nie mogę się spóźnić. Romek, zabierz resztę.
Paweł wychodzi z mieszkania.

Pod kościołem...
Magda, Patryk i kilku gości stoi pod kościołem.
Ma: Gdzie oni są? Zaczynamy za kilka minut!
Do Patryka podchodzi Tomasz, kolega z pracy.
To: Patryś!
Pa: Tomuś, kopę lat!
Patryk i Tomasz przybijają piątkę.
To: Panna młoda, uszanowanie. Poznaję cię, kiedyś u was byłem na imprezce.
M: Ah, coś było.
Z tłumu odzywa się głos.
M1: Bojarski!
To: Ktoś mnie woła, zaraz przyjdę.
Tomasz odchodzi. Po nim przychodzą chłopcy.
M: No nareszcie, ile można było?
P: Mieliśmy małe problemy... z ubiorem.
Ty: Ale wszystko już jest pod kontrolą!
G: Łatwo ci mówić, panie obcisły.
Ujęcie na Tytusa w ciasnych spodniach. Jeden z gości, przechodzący obok, komentuje jego ubiór.
M2: Widzisz tego homosapiensa, czy jak on tam?
M3: Jak to się mówi, zwał jak zwał.
Idący mężczyźni śmieją się arogancko.
Pa: No już, zmykajcie na przody. Druga ławka po prawej.
Chłopcy wchodzą do kościoła.

W kościele...
Chłopcy zasiadają na ławce z przodu, Paweł obok Andżeliki, siedzącej z prawego brzegu.
P: Hejka.
A: Hej.
Zza Pawła wychyla się Anzelm.
An: A ty aby na pewno nie przeginasz?
Paweł się obraca.
An: Przestań bajerować moją siorkę!
P: O co ci chodzi, weź się odwal.
Anzelm uderza Pawła z liścia w tył głowy. Próbuje się na niego rzucić, jednak powstrzymują go jego babcia z wujkiem.
K1: Zelmik, co ja Ci mówiłam o biciu?
An: Nie teraz, babciu! Mam pewien konflikt do rozwiązania!
M4: Ogarnij się, jesteś starym chłopem, Zysiu!
Anzelm wzdycha i siada prosto. Magda spogląda na siedzenia rodziców z przodu, tylko jej matka jest obecna.
Pa: Wszystko dobrze?
M: Tak...
Ceremonia zostaje wznowiona. Ksiądz rozpoczyna sakrament.
Ks: Skoro zamierzacie zawrzeć sakramentalny związek małżeński, podajcie sobie prawe dłonie i wobec Boga i Kościoła powtarzajcie za mną słowa przysięgi małżeńskiej.
Ksiądz zaczyna wypowiadać przysięgę.
Ks: Ja Patryk, biorę ciebie Magdo za żonę i ślubuję Ci: miłość, wierność...
Ujęcie na Tytusa.
Ty: A kiedy oni się pocałują?
P: Cicho, nie przeszkadzaj!
R: Ale farciarz. Można by pozazdrościć takiej sztuki...
Anzelm szturcha Romana.
R: Za co?
Ujęcie na ołtarz.
M: Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci.
Ks: Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte błogosławię... w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Magda i Patryk całują się, kościół wybucha brawami. Matka Magdy siedząca z przodu pozostaje niewzruszona. Z kolei matka Patryka wykrzykuje wniebogłosy.
MP: Jestem z Ciebie dumna, synku!
Z tyłu kościoła jeden z gości w tle próbuje odpalić moździerz z fajerwerkami, który wybucha mu prosto w twarz. Wybiega z kościoła, zakrywając się rękami.
R: Poszedł z hukiem, nie?
Tytus zaczyna się podśmiechiwać. Paweł go szturcha.
Ty: No co?

Goście opuszczają kościół, para młoda została na zewnątrz. Przed kościołem rozstawiony został mały stół z szampanem.
R: Więc, co powiecie na mały toaścik za parę młodą?
P: Czemu nie.
Chłopcy podchodzą do stołu, jednak zatrzymuje ich świadek.
Św: A-a-a! Toast rozpocznie para młoda.
Jeden z gości wskazuje na Patryka i Magdę.
M5: Idą!
Z kościoła wychodzi para młoda. Do zaparkowanego radiowozu na uboczu podchodzi jeden z policjantów.
M6: Dawać, dawać! Na pełną pizzz-!
W stojącym radiowozie, oraz innych policyjnych samochodach kierowcy włączają syreny, goście świętują.
Ty: Aaa! Głośne dźwięki!
Tytus z kolei zakrywa uszy i biega w kółko.Po kilku sekundach wycie ustaje.
Pa: A teraz, wznieśmy toast! Za zdrowie wasze i nasze, zdrowie dziada i pradziada, i szczęścia wszystkim!
Goście unoszą kieliszki i stukają się.
P: Na zdrowie, Tytus...
Paweł toastuje z Tytusem.
P: I Romek...
Paweł toastuje z Romanem.
P: I Grzesiek!
Paweł toastuje z Grzegorzem.
A: Pawuś!
P: A najlepsi na koniec!
Paweł toastuje z Andżeliką. Do Andżeliki podbiega jej starsza kuzynka, w okularach i z aparatem.
Ku: Angie, chodźmy! Ciotka Pati nas podwiezie!
A: Idę!
Kuzynka spogląda na Pawła.
Ku: To ty jesteś ten Paweł?
P: W rzeczy samej!
Ku: Oblech. Z małolatą się hajtnąłeś.
Paweł zaniemawia, kuzynka odchodzi.
R: A weź się nią nie przejmuj! Nie pozwól dziewuszce zepsuć sobie imprezy!
P: Jej rodzina mnie będzie chciała zabić, a jakże inaczej.

Na sali...
Goście tańczą, jeden z drugim. Roman podkrada butelkę szampana ze stoiska i zaczyna ją pić.
G: O! Ten już się najebać chce!
R: Nie marudź! Bez gorzały nie ma impry!
P: To nie twoja impreza, to ślub Magdy i Patryka!
Między stołami przechadza się jeden z kolegów Magdy. Roman odwraca się w jego kierunku.
M7: Wódka, zimna wódka!
R: Wóóóódeczka!
Roman biegnie za serwującym.
G: Co za matoł.
Andżelika w międzyczasie siedzi przy stole z kuzynkami.
Ku2: Nie, tak nie było!
Ku3: Właśnie że było!
Ku: Angie dobrze wie! Prawda?
A: Nic o tym nie wiem.
Ku2: Widzicie? Nic nie było!
Kuzynki przekrzykują się. Za Andżeliką przechodzi Paweł, zlękniony.
Ku: Ej, to ten pedofil!
Kuzynki zaczynają wołać Pawła, który zwinnym krokiem przeciska się przez tłum.
A: Weźcie go zostawcie!
Ku3: Ty nie wiesz, o czym mówisz, dziewczyno! Zostaw to nam.
Do stolika podchodzi Roman i opiera się.
R: Hejka, dziewczynki! Chcecie zobaczyć, ile potrafię wydudnić-?
Druga z kuzynek uderza Romana z plaskacza w brodę.
Ku2: Zjeżdżaj!
Roman łapie się za usta i wycofuje się.
Ku2: Kolejny palant się trafił.

Tymczasem u pary młodej...
Pa: Madzia, nie mogę sobie wyobrazić życia bez Ciebie. Od kiedy się poznaliśmy na tej autostradzie, kiedy Ci mandacik wystawiałem, normalnie wiedziałem, że jesteś tą jedną. Nigdy bym Cię nie wymienił na nowszy model, nawet gdyby była odrobinkę zgrabniejsza.
M: A weź!
Patryk, Magda i goście się podśmiechują. Do Patryka podchodzi jego matka i go obściskuje.
MP: Och, synku, nawet nie wiesz jak się z tatusiem cieszymy! Chcesz jeszcze torcika?
Pa: Boże! Mamo, ile razy ja Ci mówiłem, proszę nie traktuj mnie jak malucha!
MP: Ale zawsze będziesz moim maluchem! Nawet jak będziesz miał 70 lat, też będziesz dla mnie małym Patryczkiem!
Matka Patryka zaczyna go całować, ten się wykrzywia. Pani Prochera odchodzi. Patryk próbuje się odezwać, jednak Magda mu przerywa.
M: Znam ten ból. Może sama takiego matczynego ciepła nie zaznałam, ale być może widziałeś jak Andżelkę mój ojczym obściskiwał, toćka w toćkę jak mamuśka Ciebie.
Pa: Tak, a właściwie gdzie on?
M: A nawet go nie zaprosiłam. Ty wiesz, jaki to pazerny człowiek?
Pa: Bardziej pazerny od twojego biologicznego?
M: Jeszcze bardziej. Może na mnie łapy się nie odważył podnieść, tak przepijał wszystko jak szło!

Zza drzwi do sali rozlega się łomot.
P: Co się tam dzieje?
Pa: Nie wiem, ktoś się dobija!
Drzwi zostają wyważone. Zza nich wychodzi Tomasz, ojczym Magdy. Jest wyraźnie podpity.
Tm: Ojjjj...! Wpadło mi się!
Magda zakrywa twarz ze wstydu.
M: Mieli pilnować tych drzwi!
Tomasz zaczyna iść do Magdy.
Tm: Córeczko... dlaczego mnie nie zaprosiłłłaś?!
M: Wyprowadźcie go z tąd!
Paweł, Grzegorz i kilkoro innych gości próbuje wypchnąć Tomasza z sali.
G: Won z tąd, raz dwa!
Tm: Puszczać mnnie! Puuuszczać!
Tomasz zapiera się, w końcu zaczyna być agresywny. Próbuje atakować gości, jednak zostaje przyciśnięty do ziemi przez dwóch policjantów.
M8: Rozejść się!
M9: Idziesz na dołek, hulaku!
Zapłakana Magda wykrzykuje obelgi w kierunku ojczyma.
M: Nie chcę cię znać! Zepsułeś nam życie, ty gnoju!
Tm: A-jak śmiesz!
Tomasz rzuca butelką w kierunku Pawła, jednak ten robi unik. Ojczym znika za drzwiami wraz z policjantami.
M: To tragedia! Zniszczył mi ślub!
Pa: Tak blisko do burdy jeszcze nie jest, uwierz mi.
Patryk i Magda obracają się w kierunku gości.

Atmosfera zaczyna być coraz bardziej napięta. Goście zaczynają się kłócić między sobą, dochodzi również do rękoczynów.
M: Czy oby na pewno?
Na sali wybucha zamęt.
M10: Coś ty kurwa powiedział o mojej matce?
Jeden z gości podchodzi do innego, który się wycofuje.
K2: Michał, zostaw go!
M10: Milcz, kobieto!
Michał odpycha ze znaczną siłą uczestniczkę ślubu. Jej rodzina interweniuje.
K3: Ej, kolo!
M11: O ty gnojku!
Inny gość łapie drugiego za nogi i zaczyna nim kręcić niczym młotem.
M12: Debilu, puść mnie! Zaraz rzygnę!
M13: Z przyjemnością!
Gość puszcza drugiego, ten wlatuje na stół i go zawala.
M14: Hej, ja jadłem!
Pierwszy z nich rzuca butelką w kierunku gościa siedzącego przy stole.
M12: Morda!
Butelka odbija się od głowy mężczyzny i ląduje za stołem. Patryk i jego koledzy próbują powstrzymać wybuchające zamieszki, jednak i oni zostają w nie wciągnięci. Wkrótce padają również strzały. Jeden z gości przebiega między stołami, z zakrwawioną twarzą.
M15: Postrzelili mnie!
K4: Ratuj się, kto może!
Goście uciekają.
G: Kurwa mać! Po chuj szliśmy na ten ślub?! Jeden wielki burdel!
P: Nieważne! Idź szukać Romka, zanim go zabiją!
G: Sam go sobie szukaj, idę z tąd!
Grzegorz opuszcza salę.

Tytus wskazuje na róg stołu, przy którym panuje najzacieklejsze bijatyka.
Ty: Tam jest!
Ujęcie na róg stołu, Roman leży na podłodze.
P: Romek!
Paweł podbiega do Romana, jednak zostaje otoczony przez wściekły tłum. Oswobadza się kopniakiem z półobrotu, odpychając agresywnych gości. Następnie wyciąga Romana z epicentrum afery.
P: Błagam, obudź się!
Roman bełkocze. W międzyczasie Grzegorz przechodzi obok.
G: On nie jest obity, tylko najebany!
R: Hhhuuuuu... Ale gorąco się zrobiło! Choooodźcie, odwiozę was do domu!
P: Jesteś pijany, nie możesz prowadzić!
R: Nic nam nie będzie...!
G: Ty i te twoje pojebane pomysły!
P: Nie pozwólcie mu wsiąść za kółko!
G: A proszę bardzo, a niech robi co chce!
Ty: Jazda bez trzymanki!
P: Nie teraz, Tytus. Lepiej się módl, aby się nie wpiermandolił w drzewo.
Niepewnie nasza grupka opuszcza salę.

Na parkingu...
R: Ładne autko, nie?
P: Ta... Obyś tylko miał siły nas dowieźć.
R: Spooooko głowa!
Chwiejnym krokiem Roman podchodzi do swojego auta.
R: Marino oklepany wóz!
G: Zaraz oklepana będzie twoja morda, jak tylko mi wsiądziesz do auta!
Roman pewny siebie otwiera auto i próbuje wsiąść.
G: Ani mi się waż!
Grzegorz szarpie się z Romanem, ten strąca mu okulary.
G: Ty skurwysynu, zabiję cię!
Paweł odciąga Grzegorza.
P: Lepiej nie kopać leżącego. Sam się już dokopał.
G: Nie rozumiesz? Ja... martwię się o debila!
P: My też, ale ja tu już nie chcę być! Niech nas zawiezie.
G: Kolejny postradał zmysły!
Grzegorz zarzuca ręce.
G: Kuźwa jego... czy tylko ja tu jestem normalny? A róbcie co chcecie...
Ty: Chłopacy, jedziemy?
Paweł zakrywa twarz.
P: Sam już nie wiem... Dobra, jedźmy! Miejmy to za sobą!
Chłopcy wsiadają, Roman odpala silnik i odjeżdża.

Tymczasem na weselu...
Pośród zniszczonych stołów siedzą Magda i Patryk. Panna młoda zaczyna szlochać.
M: To była jedna wielka katastrofa! Miał być ślub, a zrobili pobojowisko! Po co w ogóle robiliśmy ten ślub?
Magda wtula się w Patryka. Ten ją obejmuje.
Pa: Nie załamuj się. Może wesele i skończyło się klopsem, ale zobacz - było, minęło. Zawsze możemy zrobić sobie imprezkę u siebie!
M: Wiesz co? Nawet jestem za. Zabierajmy się z tąd, spędzimy nockę u Ciebie.
Pa: Widzisz? Od razu lepiej. Zaraz zgarnę Erwina, podrzuci nas na hacjendę.
M: Niech jeszcze podrzuci Andżelkę, gdzie ona?
Andżelika podchodzi do swojej siostry.
A: Tu! Podwieziecie mnie do domu?
Pa: Kolega nas podrzuci. Chodźmy!
Patryk, Magda i Andżelika odchodzą.

Tymczasem u chłopców...
Na zewnątrz zaczął padać deszcz. Pijany Roman prowadzi samochód, podśpiewując. Przerażeni chłopcy modlą się, aby się nie rozbił.
R: Bawicie się dobrze? Rozkręcimy imprezę!
Roman zaczyna kręcić kierownicą, bujając samochód. Grzegorz uderza go w tył głowy.
G: Jedź prosto!
R: Czego wy chcecie ode mnie? Dajcie mi jechać!
P: Ty się chłopie zaraz rozbijesz!
Ty: Boję się...
Roman wyrównuje tor jazdy.
G: No, skup się na drodze, moczymordo!
Do Pawła dzwoni Magda.
P: Hej, co tam?
M: Hej, będziemy nocowali u Patryka. Dokończymy naszą imprezkę w domu.
P: Jasne, jasne.
(G: Przestań się bawić tą kierownicą, pajacu!)
M: Wszystko dobrze?
(R: Daj spokój!)
P: Tak, nierówne drogi i takie tam.
G: On jest najebany!
M: Kto?
G: Romek!
R: Wcale...!
M: O cholera. Zjedźcie na bok, załatwię wam transport!
R: Nic się o mnie nie martw, ja...
(G: Uważaj!)
Pojazd ledwo wymija trąbiącą ciężarówkę.
R: Dziesięć punktów, mała!
M: Romek, zjedź na bok!
R: Nie mów mi, co mam robić!
P: Także widzisz, niewielkie problemy za kółkiem, nie?
M: Co wam odbiło do łbów? Chcecie się pozabijać?
G: O KURWA!
P: Co?
(Ty: AAAA!)
(R: Ooo chol-)
(P: Jezu!)
Chłopcy rozbijają się, przez ułamek sekundy widać moment uderzenia i słychać głośny huk - po czym następuje ciemność.
M: Jesteście tam?
Kamera ukazuje pojazd Romana zawinięty na słupie elektrycznym. Nikt nie daje oznak życia, jedynie słychać ciche jęki Tytusa, który wypadł przez szybę.
Ty: Mamusiu... ratuj...
M: Halo?
Wkrótce i on traci przytomność. W oddali słychać syreny i grzmoty. Kamera oddala się na stojącego obok Reżysera, ze spuszczoną głową i ubranego w czarny trencz.
Re: I takim dramatycznym cliffhangerem kończymy drugi sezon serialu.
(M: Ej, odezwijcie się!)
Re: Czy to koniec historii? Czy serial potoczy się dalej?
(M: Chłopcy, co jest?)
Re: Czy chłopcy w ogóle przeżyją?
(M: Chłopcy!!!)
Re: Póki co, na ten temat nic nie powiem! Dalsze losy serialu to tajemnica, do czasu.
Kamera oddala się, pokazując przerażający widok miejsca wypadku, po chwili ściemnia się.
Re: Do czasu...
Koniec odcinka 26.