Odcinek 24 - Sztuka milczenia

Odcinek rozpoczyna się w pustym mieszkaniu Magdy, bez mebli. Grzegorz leży na materacu, w piżamie. Przewraca się we śnie i zrywa z łóżka.
G: Co jest?! Ah, kolejny koszmar.
Grzegorz rozgląda się i doznaje szoku.
G: Gdzie są kuźwa meble?! To nie był sen!
Kamera oddala się, ukazując pusty salon.
G: Nie, nie może być!
Grzegorz przybiega do kuchni, w której jest jedynie lodówka.
G: Dzięki Bogu, przynajmniej się czymś pożywię.
Grzegorz otwiera lodówkę, w której znajduje się jedynie kawałek ciasta.
G: Nie no kurwa, zabiję ich! Gdzie oni są?!
Grzegorz donośnym krokiem wychodzi z kuchni i zagląda do pokoju Andżeliki.
G: Paweł, Paweł! Gdzie jesteś, skurwysynu?
Grzegorz zagląda do pokoju Magdy.
G: Paweł, wyłaź!
Grzegorz rozgląda się po mieszkaniu.
G: Gdzie oni się podziali?
Grzegorz wychodzi z salonu i zwraca się ku wyjściu, załamując ręce.
G: Czy ja umarłem? Co się dzieje?!
Grzegorz czuje na barku dotyk.
G: Co-?!
Grzegorz odwraca się i zauważa Pawła przebranego za mima. Ten macha mu.
G: Coś ty znowu wymyślił? I gdzie reszta?
Paweł zaprasza Grzegorza do kuchni. Ten niechętnym krokiem podąża za Pawłem.

W kuchni siedzą Tytus, Roman i Andżelika, wszyscy na niewidzialnych meblach.
G: A co to za burdel?
Paweł gestykuluje, próbując pokazać Grzegorzowi sztukę pantomimy. Udaje, że sięga do szafki i wyciąga szklankę. Wyimaginowana szklanka spada i rozpryskuje się. Paweł łapie się za głowę.
G: Co... ja nie- To jest nielogiczne!
Paweł załamuje ręce i wyciąga z wymyślonej komody zmiotkę i szufelkę. Tytus siedzący obok wstaje, wstając staje na rozbitym szkle. Krzyczy cicho i zaczyna skakać po kuchni. Przewraca się o Pawła i wpada do niewidzialnego zlewu. Andżelika śmieje się, również cicho, a Roman próbuje wyciągnąć Tytusa ze zlewu.
G: No idioci, zwykli debile! Myślicie, że to śmieszne?! Głupia ta wasza zabawa! Przynajmniej Magda i ten jej Patryczek może zechcą się ze mną przejechać, napić jakiejś kawy do tej Oliwki.
Andżelika wyciąga wyimaginowany telefon i pokazuje Grzegorzowi.
G: Co to niby jest?
Andżelika przykłada telefon do ucha i ponownie pokazuje Grzegorzowi.
G: A, a, już kumam. Oni też, co? Co się z wami ludzi dzieje? Pierdolę, idę z tąd!
Grzegorz usiłuje wyjść z mieszkania, lecz drzwi również są niewidzialne - wpada na nie.
G: Kurw- aaaaauuuu! Moja szczęka! Pierdolone mimy i ich te pierdolone zabawy!
Grzegorz otwiera wyimaginowane drzwi i wychodzi z mieszkania, zatrzaskując je.
G: Szlag by was wziął...

Grzegorz wychodzi na ulicę, gdzie widzi więcej mimów.
G: No to jest jakieś szaleństwo! To jest jakaś pandemia pantomimów! Pandemia- pantopandemia!
Grzegorz biegnie w kierunku kawiarni, na rogu ulicy. Na swojej drodze napotyka grupkę mimów, którzy wykonują sztuczki. Jeden z nich udaje, że jest uwięziony w pudle. Próbuje rozpychać się w niewidzialnych ścianach, na marne.
G: Ej, mimie!
Mim w pudełku spogląda się na Grzegorza. Ten udaje, że pokazuje mu kluczyki do pudła.
G: Chcesz je?
Mim desperacko spogląda na Grzegorza, uderzając w niewidzialne ściany.
G: To je sobie weź!
Grzegorz rzuca niewidzialne kluczyki na ulicę. Pozostali mimowie spoglądają na Grzegorza wzrokiem rozczarowania.
G: No co? Taka zabawa, nie?
Jeden z mimów unosi pięść przed twarz, machając nią przed twarzą Grzegorza.
G: Phi, frajerzy. Narazka!
Grzegorz odchodzi, śmiejąc się. Przychodzi pod kawiarnię, w której nie ma lady.
G: Co? Oni też?
Grzegorz wchodzi do kawiarni, za stoi kelnerka, również mimka.
G: Ej! Dostanę jakąś kawę?
Mimka podnosi kciuk do góry i nalewa niewidzialną kawę z niewidzialnego ekspresu. Zirytowany Grzegorz stoi przy ladzie. Mimka podaje kawę Grzegorzowi. Ten wytrąca kawę z rąk mimki, która zakrywa twarz.
G: To jest skandaliczne! Ja kurna całą noc nie spałem, a ta mi wymyśloną kawę wciska! Gdzie jest ta wasza, szefowa?! Gdzie ona?! Złożę jej zaraz skargę!
Mimka wskazuje na łazienkę.
G: To skandaliczne! Idę z tąd. Żeby o jedno poprosić, a ta Ci kawy nawet nie nagrzeje!
Grzegorz wychodzi, rozpychając drzwi.

Grzegorz idzie zdenerwowany obok grupki mimów. Ci zaczynają za nim iść.
G: Co wy-! A poszli mi z tąd!
Grzegorz wymachuje rękami w kierunku mimów, którzy się wycofują. Jeden z nich przygląda się Grzegorzowi i udaje, że jest nim zaintrygowany. Grzegorz podchodzi do niego.
G: A ty co? Ojca po raz pierwszy zauważyłeś?
Mim pada na kolana i udaje, że całuje buty Grzegorza. Pozostali go otaczają i klękają przed nim.
G: Hmmm, no dobra. Zabawmy się! Będę waszym panem, a wy będziecie robić, co ja chcę. Jasne?
Mimowie spoglądają się na siebie, po czym skinają.
G: Superancko. Co by tu najpierw... a, tak! Ty, tam!
Grzegorz wskazuje na mima.
G: Weź no narób stracha temu gościowi, o tam!
Grzegorz wskazuje na innego mima, niosącego niewidzialną tackę z napojami. Mim udaje, że krzyczy do mima. Ten upuszcza tackę i zaczyna płakać. Grzegorz śmieje się.
G: Albo wiem, widzisz ten znak?
Grzegorz pokazuje na niewidzialny znak.
G: Nie byłoby zabawnie, no wiesz, obrócić go do góry nogami? Dawaj!
Mim podchodzi do znaku i się na niego wspina, kombinując przy nim. Stojący nieopodal policjant, również mim, gwizda w niewidzialny gwizdek i zaczyna biec w kierunku Grzegorza.
G: Pały! Uciekać!
Grzegorz ucieka, a wściekły policjant rzuca się w pogoń, wymachując pięścią. Zostaje jednak potrącony przez niewidzialny samochód. Grzegorz biegnie dalej.
G: Nigdy się tak dobrze nie bawiłem!
Grzegorz wpada na bandę mimów kulturystów. Ci groźnym wzrokiem spoglądają na niego, jeden z nich łamie na nodze wyimaginowaną sztangę. Grzegorz zaczyna się wycofywać.
G: Dobra, dobra, Panowie... To ja... zwiewam!
Grzegorz ucieka. Drugi z kulturystów wzrusza ramionami, wszyscy idą dalej.

Grzegorz idzie chodnikiem, obok teatru. Pod jego gmachem stoją dziesiątki mimów.
G: Ach, a więc to tutaj dzieją się czary...
Grzegorz podchodzi pod teatr. Grupa mimów spogląda w jego kierunku. Niepewnie, Grzegorz zaczyna się jąkać.
G: No ten, yyyy... cześć wam?
Do Grzegorza podchodzi dyrektor teatru.
G: Dobra, ej, ty! Co tu się dzieje?
DT: Witaj, Grzegorzu.
G: Skąd znasz moje imię?
DT: To nieistotne. Widzę, że spodobała Ci się nasza sztuka.
G: A skądże! Kolejny gównotrend piorący ludziom mózgi!
DT: No przyznaj to wreszcie, chcesz zostać jednym z nich!
G: Nie! Ja-!
DT: Dobra, dobra. Nie próbuj się kryć. Chodź z nami, nauczymy Cię pantomimy.
G: No dobra, dobra. Cokolwiek, aby ten koszmar się skończył.
Dyrektor prowadzi Grzegorza do teatru.
DT: Przysiądź sobie, pokażę Ci co i jak.
Grzegorz siada na fotelu.
DT: Okej... Klaudia! Przystrój no naszego młodego Grzecha w jakiś ubiór!
Przez ekran przejeżdża wózek z wieszakami, zza którego ukazuje się Grzegorz w stroju mima.
DT: Karola, makijaż!
Karolina przychodzi i maluje twarz Grzegorza.
DT: Ideolo. Outfit mamy, także pora Cię czegoś nauczyć. Po pierwsze, w pantomimie nie używamy języka. No, czyli po prostu nie mówimy.
G: Czyli-
Dyrektor przykłada palec do ust Grzegorza.
DT: Nie mówimy. Absolutnie! Niczego. Pracuj ciałem, taka jest idea pantomimy! Podnieś no te cztery litery i zrób nam jakiś pokaz!

Grzegorz niepewnie wstaje i unosi rękę.
DT: Taaaaak...?
Grzegorz opuszcza rękę i unosi drugą.
DT: Żwawo! Nie możemy tak podnosić jednej łapy, potem drugiej! Pracuj ciałem! Całym ciałem!
Grzegorz zaczyna chodzić w kółko przez kilka sekund, po czym wpada na niewidzialną ścianę. Łapie się za głowę i uderza ją, przebijając ją na wylot.
DT: Incroyable! Szybko się uczysz!
Obok Grzegorza przechodzi mim z niewidzialną książką. Grzegorz zaczyna się zastanawiać, po czym wpada na pomysł i ponownie zbliża się do fotela. Dyrektor kiwa palcem.
DT: A, a, a! Tylko wyimaginowane rzeczy! Rusz wyobraźnią!
Grzegorz spogląda się na fotel, po czym wzdycha i siada na wyimaginowanym fotelu, przeglądając niewidzialną książkę.
(G (w myślach): Hmmm, ta pantomima wcale nie jest taka zła! Chyba wiem, co zrobię!)
Grzegorz przewraca strony coraz intensywniej, po czym rzuca książką za siebie, w kierunku innego mima. Ten dostaje i upada.
DT: Eeexcellent! Jesteś wolny! Ciesz się nowym życiem!
Grzegorz skocznym krokiem wychodzi z muzeum, podskakując i wyciągając ręce w górę.
(G: Łuuuuuhu! Udało mi się! Odkryłem swoje przeznaczenie!)

Grzegorz dołącza do grupy mimów idących chodnikiem.
(G: Hm, ci ludzie, są nawet spoko! Zapomnijcie o tym, co przed chwilą mówiłem!)
Mimowie i Grzegorz udają, że rozmawiają ze sobą, śmiejąc się przy tym. Nagle na grupę wpada młody mim, wywracając się przy tym.
(G: O ty, gówniarzu! Ja ci zaraz dam!)
Grzegorz podnosi pięść do góry.
(G: Spierdalasz mi z tąd, raz dwa!)
Niezdarny mim ucieka. Pozostali mimowie podśmiechują się, po czym przybijają piątkę z Grzegorzem.
(G: Zajebiście, panowie! Przypięczętujmy to piwerkiem!)
Mimowie udają się do baru i popijają niewidzialne piwo, śmiejąc się przy ich małej imprezce. Jeden z nich kładzie ręce na pozostałych, udaje, że opowiada historię. Zakańcza ją, kręcąc palcem przy głowie. Mimowie zaczynają się śmiać.
(G: Hahaaaa, no nie mogę! Chłop co jechał przez pół drogi z dupą na wierzchu!)
Grzegorz wybucha ponownie śmiechem. Drugi z mimów klepie Grzegorza po plecu i oferuje mu kolejny, niewidzialny kufelek.
(G: Jasne, stary!)
Grzegorz pije, po czym ociera pianę z ust.
(G: Achhh, dobre piwko.)
Grzegorz zwraca się do kolegów mimów.
(G: Dobra, panowie, ja się będę na dziś zbierał. Miło było, ale się skończyło.)
Mimowie próbują przekonać Grzegorza, aby został.
(G: Sorka, może się spotkamy kiedy indziej.)
Grzegorz wychodzi z baru. Pierwszy mim ponownie "opowiada" historyjkę, kręcąc przy tym palcem oraz wymachując kufelkiem. Pozostali mimowie się śmieją.

Grzegorz przechodzi miastem. Nagle usłyszał kaszlnięcie.
(G: Co, kto to był?)
Grzegorz obraca się w kierunku ciemnej alejki. Ciemna figura macha mu, Grzegorz podchodzi do niej. Przy świetle lampy, ukazuje się stary, niedołężny generał.
(G: Dobry wieczór?)
Emeryt łapie Grzegorza za rękę i prowadzi w głąb alejki.
(G: Co robisz, człowieku?!)
Generał gestykuluje, że cel jest niedaleko.
(G: Jaka baza?)
Generał prowadzi Grzegorza do starego kontenera, w którym znajduje się centrum dowodzenia. Zamyka drzwi do kontenera.
(G: Co tu się dzieje?!)
Generał ściera farbę z twarzy.
Ge: Dobra, nikt nas tutaj nie powinien usłyszeć.
(G: O co biega, dziadziu?)
Ge: Nie musisz już udawać mima, nikt cię nie usłyszy!
(G: A mi się podoba pantomima, przeszkadza Ci to?)
Ge: Dobra, spokojnie, spokojnie.
Generał odpala komputer, na nim pokazuje się zdjęcie dyrektora teatru.
Ge: Biznes starego Miecia nieco podupadł ostatnimi czasy, nikt nie chciał przychodzić do jego teatru.
Generał przełącza na filmik tańczących mimów.
Ge: Mieciowi spodobały się te jego tańczące pajace, także i on chciał nie być dłużny.
Na ekranie komputera ukazuje się mapa świata.
Ge: Widzisz tą mapę?
Niemal cała mapa zabarwia się na czerwono.
Ge: Epidemia tego mimostwa rozlała się na cały świat! Czy ty wiesz, jak zaraźliwa jest ta moda?! W głowie się nie mieści!
Generał wyłącza monitor.
Ge: Losy naszego miasta stoją w twoich rękach, młody.
(G: Jesteś pojebany, dziadziu!)
Grzegorz po chwili namysłu zmienia zdanie.
(G: Chociaż, "ratowanie" miasta to jest genialny pomysł!)
Grzegorz wybiega z kontenera, z niewidzialną bronią.

Grzegorz kieruje broń w kierunku mima przechodzącego główną ulicą. Mim macha Grzegorzowi.
(G: Siemanko!)
Grzegorz strzela do mima, ten udaje, że ginie.
(G: A może raczej, papatki!)
Do mima podbiega inny mim. Opłakuje jego "śmierć", po czym również zostaje zastrzelony.
(G: Pora na mały przewrót!)
Grzegorz zdmuchuje dym z broni.
Grzegorz wskakuje na niewidzialny autobus, z mimami w środku. Zaczyna kopać w jego dach. Jeden ze zdezorientowanych pasażerów wychyla się przez okno autobusu. Grzegorz wskakuje przez okno, przy tym kopie mima w twarz - który spada z siedzenia.
(G: A teraz drogie dzieci, pocałujcie Grzesia w lufę!)
Grzegorz z niewidzialnego karabinu strzela do mimów. Śmieje się przy tym maniakalnie.
(G: Mieciu zasrany, nadchodzę po ciebie!)
Grzegorz poddusza kierowcę autobusu od tyłu, po czym wyrzuca go przez okno. Wsiada za kółko i pędzi w kierunku teatru. Za Grzegorzem jedzie policja w niewidzialnych radiowozach.
(G: Zaraz wam zrobię fajerwerki!)
Grzegorz wyciąga niewidzialną bazukę, po czym wystrzeliwuje kilka rakiet w kierunku radiowozów. Kilka z nich wybucha.
(G: Aaaaaaahahahaa! O kurwaaa-!)
Grzegorz jedzie wprost na budynek teatru. Autobus przedziera się przez jego ściany i jedzie na Miecia.
DT: Aaaaaaaa!
Grzegorz rozjeżdża Miecia.
DT: Wciąż... żyjjję!
Radiowozy przejeżdżają Miecia, tym razem ginie.

Grzegorz jedzie dalej, przedzierając się przez kolejne ściany teatru. W końcu autobus uderza w ostatnią ścianę i rozbija się. Grzegorz wypada przez szybę, wprost na ścianę. Grzegorz zsuwa się ze ściany.
(G: Co się-?)
Grzegorz jest otoczony przez policję. Funkcjonariusze gestykulują, aby się poddał.
(G: Najpierw mnie złapcie!)
Grzegorz zaczyna uciekać, wspina się po niewidzialnych schodach.
(G: Nigdy mnie nie złapiecie!)
Policjanci biegną za Grzegorzem, oddając strzały z niewidzialnych pistoletów. Ten czołga się za kurtynę. Policjanci kierują broń w kierunku sceny i każą Grzegorzowi się pokazać.
(G: Chcecie pokazu? No to proszę bardzo!)
Grzegorz zaczyna tańczyć przysiadki, po czym oddaje strzały w kierunku policji.
(G: Żryjcie to!)
Policjanci chowają się za siedzenia, oddając przy tym więcej strzałów.
(G: Generalik dobrze mówił, to jest prawdziwa epidemia! Powybijam was wszystkich!)
Do teatru przedziera się niewidzialny opancerzony pojazd, który potrąca Grzegorza od tyłu i zaczyna go rozjeżdżać. Grzegorz łapie pojazd i rzuca go w głąb teatru - ten wybucha.
(G: Jestem niezniszczalny!)
Pod nogi Grzegorza upada płonący, niewidzialny zbiornik pojazdu.
(G: Co-)
Zbiornik wybucha i zabija Grzegorza.

Ekran robi się czarno-biały. W tle słychać niezidentyfikowany głos.
???: Koniec symulacji, proszę wstać.
Z głowy Grzegorza zostaje ściągnięty hełm, ukazując psychologa.
Ps: Grzegorzu. Nigdy, ale to przenigdy, nie spotkałem się z takim przypadkiem psychozy. Jesteś najbardziej makiawelistycznym, psychopatycznym świrem w mojej karierze.
Grzegorz spogląda się na pozostałych chłopaków.
P: Nie jest dobrze, stary.
R: Co Ci odbiło?
Ty: Psycholog powiedział, że mam 46 chorób psychicznych!
Grzegorz łapie się za głowę.
G: O kuźwa, to było mocne.
Ps: Dzięki nowoczesnej technologii, podłączyliśmy się do twojego mózgu i... powiedzmy, że mieszaliśmy w twoim umyśle.
G: Jesteś pojebany, człowieku!
Ps: Ale nie martw się, twoi koledzy nie byli lepsi. Paweł cierpi na poważne zaburzenia depresyjne, a także zdiagnozowaliśmy u niego zaburzenia typu borderline.
P: Pociąłem się po tym, jak świat dowiedział się, co wyrabiałem z Andżelką na tym nocowaniu.
Ps: U Romana zdiagnozowaliśmy liczne parafilie, a także tak zwany, syndrom bohatera.
R: Zabił mnie chłopak laseczki 10 na 10. Uratowałem ją z pożaru, a potem zabrałem ją do siebie i-
Przez kilka sekund słychać cenzurę.
R: Doszedłem z cztery razy! A potem mnie zabił.
G: Chory pojeb z ciebie, wiesz? Zboczeniec do potęgi.
Ps: A trzeci kolega... Ech, szkoda gadać.
Ty: Biegałem wśród jednorożców, na golasa! Obżerałem się płatkami i latałem na dywanach! Ooo, chłopacy, ten sen musi się kiedyś spełnić!
Ps: Fenomenalne odkrycia. Dzięki tym odkryciom będę się tarzał w mamonie! Mogę na was zrobić jeszcze kilka badań?
P: Podziękujemy.
Paweł zabiera chłopaków i zatrzaskuje drzwi. Psycholog siada przy biurku.
Ps: Ciekawe, ciekawe. Dostanę za to jakiegoś nobla!
Do psychologa dzwoni sekretarka.
Ps: Co tam, Wiolciu?
W: Zejdź szybko na dół, ten dzieciak znowu przyszedł.
Ps: Który znowu?
W: Jeremiaszek, on znowu rozrabia!
Ps: O Jeeeeezu... tylko nie on...
Psycholog rzuca słuchawką o ścianę.
Ps: Zabijcie mnie.
Koniec odcinka 24.