Odcinek 23 - Filmowe świry

Chłopcy wychodzą z sali kinowej.
R: Ten film posysał pałę!
G: Gorszego gówna nie mogli zaserwować?
Ty: Nie przesadzajcie, śmieszna była ta scena z gościem w kiblu!
Tytus wybucha śmiechem.
Ty: Jak go złapał i go podtopił!
Tytus przewraca się ze śmiechu i zwija.
P: Chłopie, on tego gościa zabił.
Ty: Ale jak on bulgotał!
Tytus uderza w podłogę ze śmiechu.
R: Wodą z kibla, łe, ohyda.
G: Podnoś się z tej ziemi.
Grzegorz łapie Tytusa za kark, chłopcy idą dalej.
Ty: Chłopacy, co to za plakat?
R: Co?
Tytus pokazuje na plakat.
Ty: Szuramy palantów!
P: Szukamy talentów. Wygląda na jakiś plakat filmowy.
R: Szukamy talentów, czterech aktorów, najlepiej na teraz.
G: Podpisano, Nikodem-
Zza rogu wyskakuje Reżyser.
Re: Cześć wam!
P: Reżyser? Co ty tu robisz?
Re: Widzę, że znaleźliście mój plakat.
G: Co ty za filma kręcisz?
Re: Chodźcie do mojej kwatery, tam wam wszystko omówię.
G: No już się boję...
Chłopcy idą za Reżyserem.

W domu Reżysera...
Re: Dobra, chłopaki. Mam tutaj przygotowany scenariusz. Zapoznajcie się z nim przez 5 minut i zaczynamy!
Reżyser daje Pawłowi plik papierów ze scenariuszem. Pozostali podchodzą i zaglądają.
P: C... co?
R: Bezdomni w lesie?
G: Rabują bank...
Ty: To epicki pomysł, chłopacy! Zawsze chciałem zostać menelem!
Grzegorz uderza Tytusa w potylicę z liścia.
G: Morda, kapciu. Ten scenariusz jest beznadziejny! Na kolanie pisany, skąd my w ogóle wytrzaśniemy bryczkę za 400 koła?
Reżyser przechodzi obok.
Re: Trzymam ferrarkę w garażu, to się nam przyda.
R: A helikopter?
Re: Mam lądowisko kilkaset metrów dalej, ale nie przyda się nam do filmu.
Ty: A bank?
P: Czekaj, czy takie rabowanie banku jest aby na pewno zgodne z prawem?
G: To tylko film, lalusiu!
Ty: Na niby będziemy rabować!
Re: No! Tylko będziemy udawać!
P: Kurde, to niemoralne... Nie mogę tak nawet udawać.
Re: No dobra, dobra, nie będziesz musiał rabować. Możesz być i kierowcą.
P: No i już lepiej.
Re: Prawko masz?
P: Nie.
Re: A, to zapomnij.
Paweł spogląda w dół i wzdycha.
R: No to kręcimy!
Roman rzuca w kierunku kamery szpulę z taśmą, która się przewraca.
Re: Uważajjjjjj! Bo porysujesz mi obiektyw!
R: Chciałem trafić w trójnóg!
G: W nogę to cię tak zaraz pierdo-
Re: Spokój! Do roboty, panowie!
Cięcie taśmy, przez ekran przelatuje klaps filmowy.

Na planie filmowym...
Paweł odgrywa rolę Igora, poważnego lidera grupy. Tytus jest Arkiem, najbardziej nierozgarniętym ze złodziei. Roman wciela się w postać Radka, który jest odpowiedzialny za plany. Jest jeszcze Grzegorz, któremu przypada rola Damiana, agresywnego i chamskiego złodzieja.
Wszyscy znajdują się w małym szałasie w lesie, w tle pada deszcz. Radek i Arek popijają alkohol, Arek wylewa jego ostatnie kropelki na ziemię.
R: Chłopie, nie marnuj złota!
Radek odbiera butelkę i kończy piwo. Do kanciapy wchodzi Damian, wyraźnie zdenerwowany.
Dm: Kurwa jego mać! Monopolowy zamknięty!
Damian kopie we framugę ze złości, która się zgina od uderzenia.
A: Chłopacy, ta chata nam się rozsypuje!
R: A żeby tylko grom nam z nieba spadł, abyśmy się wzbogacili... wtedy będziemy ustawieni do końca życia!
Igor wygląda przez dziurę w dachu.
I: Panowie, dobre wie-EEEŚCI!
Igor spada przez dziurę w dachu.
I: Chyba coś złamałem!
A: Ja też chcę, ja też chcę!
Dm: Morda!
Klaps przelatuje przez ekran.
I: Panowie, dobre wieści!
Igor wyciąga przez szparę rękę, pokazując ubrudzoną kartkę papieru.
R: Co to za gazeta?
Dm: Gazeta? Ja jej nie biorę w łapy, pewnie się nią podcierałeś.
I: Gęba na kłódkę, frajerze i słuchaj.
Damian wskakuje na stół i próbuje zrzucić Igora z dachu.
Dm: Ty kurwo jedna, z dupy Ci zaraz zrobię frajera, ja z dupy Ci naprawdę-
Re: Cięcie!
Klaps przelatuje przez ekran.

Scena zostaje powtórzona.
I: Gęba na kłódkę, frajerze i słuchaj.
Igor kładzie papier na stole.
I: Zdobyłem mapkę meliny, która na bank nas uszczęśliwi na zawsze!
Dm: Czyli?
I: No, zgadujcie!
R: Monopolowy?
I: Nie, monopolowy później.
A: Market u Sandzi?
I: Nie, czytajcie między wierszami.
Po chwili namysłu, Arek znowu odpowiada.
A: Sklep mięsny?
Dm: Między wierszami, debilu!
Po kolejnej chwili Arek odzywa się.
A: Drogeria?!
Damian wzdycha.
Dm: Radziu, jaki plan?
Radek odbiera mapę.
R: Dobra, tu wchodzimy, tu bierzemy cash, a tu... eee... no, wiecie...
Dm: Gadaj żesz!
R: A tu spylamy!
Arek pokazuje na mapę.
A: A nie lepiej by było wejść od tyłu?
Dm: Od tyłu to cię jebali, tam przecież stoi masa psiarni!
I: Spokój! Chodzi mi o bank! Bank! Na BANK nas uszczęśliwi na zawsze!
Dm: Trzeba było tak od razu.
I: Dobra, wsiadajcie do bryczki.
Bezdomni wsiadają do starego, zardzewiałego Lanosa, zaparkowanego na uboczu drogi. Auto nie chce odpalić.
I: Nosz kur-!
Igor próbuje ponownie odpalić auto.
I: Halo, halo, auto nie działa!
Re: Cięcie! Natalka, podaj mi no spawarkę. Łuki, Łuki, podjedź do Marcela na warsztat po zamiennik.
Przez ekran przelatuje klaps.

Bezdomni stoją pod bankiem. Radek ma na sobie strój superbohatera.
I: Radziu, kiedy mówiliśmy o przebraniach, nie chodziło nam o to!
R: Nie, nie rozumiesz. Będę Superzłodziejem, a nasz plan będzie nie do pokonania!
Dm: Ile ty masz lat, chłopie? Jak ty wyglądasz?
R: Jak Superman!
Dm: Jak supermęska kurwa. Nawet od Arka głupszy.
Damian spogląda się na Arka.
Dm: A ten co znowu?
I: Arek, nie!
Arek siedzi przy kanalizacji i trzyma mapę w ręku, wymachując przed otworem.
A: Chcesz ją? Chcesz?
Z kanalizacji wychodzi klaun.
Kl: Dość tego, dawaj to!
Damian łapie klauna i przewraca go, po czym skacze po nim kilkukrotnie. Kopie go ze zdecydowaną siłą i z powrotem wpada do odpływu.
Dm: Po chuj żeś to robił? Dawaj mapę!
A: Nie, zepsujesz!
Damian uderza Arka w rękę i odbiera mapę.
Dm: Trzymaj.
Damian daje mapę Radkowi.
R: Dobra, wszyscy wiecie co i jak?
I: No, a ty?
R: Ta. Chodźmy już, bo mnie zaraz zaziębi na tym mrozie.
Złodzieje znikają za kadrem.

W banku...
W banku panuje spokojna atmosfera, klienci dokonują transakcji przy okienkach oraz przy automatach. Do budynku wdzierają się bezdomni, Damian oddaje serię strzałów w sufit.
Dm: Na glebę, sprzejdy, na glebę!
I: To jest napad! Opróżniać kieszenie!
A: Chłopacy, co teraz?
Re: Cięcie!
A: Zapomniałem kwestii.
Re: Eh...
Klaps przelatuje przez ekran.
R: Na glebę, sprzejdy, na glebę!
I: To jest napad! Opróżniać kieszenie!
Dm: Nie będziemy się z wami w tańcu pierdolić!
Arek zaczyna tańczyć breakdance na środku pomieszczenia.
I: Co ty odpieprzasz, bambusie?
A: Damian mówił o tańcu, to tańczę!
Dm: To nie dyskoteka, zjebie! Podnoś się!
A: Ale sam mówiłeś-!
Dm: Nie lej cyny, kolo. Idziemy.
Kobieta leżąca na ziemi próbuje zadzwonić na policję.
R: Ta suka próbuje się rozpruć!
Damian oddaje serię strzałów do kobiety, ta dostaje drgawek, a z jej ust płynie krew.
Dm: Ale rejwach, schizofretka się rzuca!
I: Chodźmy dalej, niech nasz... yyyy, jak to szło?
Re: Chachment!
I: A, tak. Trudne słowo.
Klaps przelatuje przez ekran.
I: Niech nasz chachment nie pójdzie na marne!
Złodzieje idą w głąb banku.

Za ladą banku...
Przestraszony bankier spogląda się w prawo, skąd nadchodzą bezdomni.
M1: Nie zabijajcie mnie, mam rodzinę!
Damian łapie bankiera za głowę i uderza nią w blat.
Dm: Ruszaj się, waflu.
Złodzieje przechodzą na lewą stronę. Otwierają drzwi prowadzące do sejfu.
Dm: Bingo!
Damian podchodzi do sejfu i próbuje go otworzyć.
Dm: Skurwiałe ustrojstwo, zamknięte!
A: Musisz wpisać kod, Damian!
Dm: No chyba wiem, sztruclu!
R: Zdobyłem wcześniej kod do sejfu!
I: No to wpisuj!
Radek wpisuje kod, jednak ten okazuje się być nieprawidłowy.
R: Ups, to był numer do Mariczki.
Dm: Ty wąwochu, to nie portal randkowy, tylko sejf! Sprężaj się, bo dupy już na nas czekają za rogiem!
R: Morda, karminadlu, próbuję jak mogę!
A: Ej, a może to sejf na jej serce?
I: Nieśmieszne, Arek.
A: Sorka.
R: Dobra, sejf otwarty. Mamy jakieś 5 minut na wyniesienie tego wszystkiego, więc się pospieszmy!
Po Radku wchodzą Igor i Damian, Arek skocznym krokiem podąża za nimi.
Dm: Przestań skakać jak pedał, jesteś złodziejem do chuja pana!

Złodzieje wychodzą z sejfu z ciężkimi workami na plecach.
I: Panowie... mamy to!
R: Jeszcze tylko dojść do bryczki...
A: Już, nie, mogę...!
Arek przewraca się i upada na Damiana.
Dm: Debilu, co robisz? Teraz to zbieraj.
Arek nie wstaje.
Dm: Ej, Tytus? Kuźwa, on naprawdę padł!
Re: Cięcie! Justa, Wojtek, pomóżcie chłopakowi.
Na górze, do bankiera podchodzi jeden ze statystów.
M2: Ej, Romuald też się nie rusza!
Re: Mamy dwóch, dwóch rannych!
Klaps przelatuje przez ekran.
Złodzieje wychodzą na zewnątrz, gdzie czeka na nich kierowca, odgrywany przez Reżysera.
I: Miłek, jesteśmy. Weź nas zawieź tam w to, to miejsce.
M: Skąd mam wiedzieć, gdzie jest to, to miejsce?
Za autem stoi kilka radiowozów.
I: Nieważne.
Siedzący za Miłoszem Damian łapie go za barki i przyciska.
Dm: JEDŹ!
Z piskiem opon ferrari odjeżdża spod banku.
Po1: Za nimi!
Radiowozy podążają za bezdomnymi.
Po2: Zatrzymać się, macie przejebane!
Damian wychyla się zza szyby.
Dm: Pies cię jebał!
Damian oddaje serię strzałów do radiowozów, pierwszy z nich zjeżdża z drogi i rozbija się.
I: Uważaj!
Siedzący obok Damiana Igor łapie go za rękę i ciągnie do siebie. Tuż obok auta przelatuje opona.
Dm: Kurna, dzięki.
M: O żesz ty w dupę!
R: Co?
M: Otwarty most!

Kamera przybliża się na otwierający się most.
Dm: Przejebane.
M: Trzymajcie się, będziemy lecieć!
I: Jesteś pojebany!
M: Uda się, zaufaj mi!
Miłosz prowadzi auto wprost na most. Siedzący w ferrari odczuwają nagłe szarpnięcie, a auto unosi się w powietrze. Złodzieje zaczynają krzyczeć ze strachu.
M: Damy radę, przelecimy!
W spowolnionym tempie, auto leci nad mostem. Jednak spada w przepaść. Kamerzysta przewraca kamerę i biegnie w kierunku rzeki.
K: Ja pierdolę! Oni naprawdę wpadli do rzeki!
Klaps przelatuje przez ekran.
Auto przelatuje na drugą stronę mostu, jak gdyby nic się nie stało. Kamera przybliża się na twarze złodziei.
I: Udało się, kurwa, tak!
A: Mamy hajs, będziemy pławili się w luksusach do końca świata!
R: Panowie?
Dm: Co?
R: A gdzie Miłosz?
Kamera ukazuje puste siedzenie kierowcy, auto nadal jedzie z zawrotną prędkością. Złodzieje ponownie zaczynają krzyczeć i się ściskać.
I: Zaraz zginiemy!
Dm: Nie ma chuja, już po nas!
Arek odpina się i siada za kółkiem.
Dm: Co ty robisz?! Jeszcze pogorszysz sprawę!
A: Nasz plan się nie zjebie!
Arek kieruje samochód wprost na rampę. Pozostali próbują go powstrzymać, krzyczą i proszą by przestał. Auto wybija się z rampy i leci w spowolnionym tempie. Złodzieje nadal krzyczą, a Arek kręci kierownicą jak szalony. Auto ląduje w głębi, wbijając się w dach chatki złodziei. Tuż obok przejeżdżają cztery radiowozy.
Po2: Zgubiliśmy ich!

W chatce...
Dm: Dobra, pedzie. Liczymy łupy. Wyciągajcie wszystko.
Arek wyciąga z kieszeni śruby.
A: Proszę bardzo, śruby!
Dm: Łupy, powiedziałem. Skąd ty w ogóle masz to chujstwo?
A: Znalazłem, keidyś!
Dm: Ehhh...
Damian strąca śrubki ze stołu i kładzie pieniądze.
Dm: Ruchy, ruchy, ja swoje przeliczyłem.
Pozostali bandyci wyciągają pieniądze z worków.
I: Żwawo, panowie!
R: Starczy dla każdego.
Arek wyciąga ostatnie pieniądze.
A: To co, ile tam mamy?
Radek liczy pieniądze.
R: A z 4 bańki.
Dm: No to co? 3 dla mnie, reszta dla was!
I: Hola, hola, niby z jakiej racji?
Dm: A kto się pozbył psiarni?
Pozostali patrzą na Damiana.
Dm: No co?
I: Nieważne, dzielmy się łupem!
Igor podrzuca banknoty, które zasypują ekran.
I: Będziemy teraz mogli pojechać na Majorkę!
Banknoty zsuwają się z ekranu, złodzieje przesiadują na balkonie w domu na Majorce. Igor tańczy z Arkiem i Radkiem, Damian siedzi i pali przy balkonie.
R: Założymy jakiś porządny, podziemny biznes, dzięki któremu zyskamy jeszcze więcej mamony!
Przez ekran przelatują banknoty, sceneria zmienia się na ulicę, Radek wymienia się walizkami z klientem.
R: Rochujecie, ile kapusty przytulimy? Starczy nam na wszystko, na co zechcemy!
Dm: E tam, e tam.
Przez ekran przelatują kolejne banknoty, Damian siedzi przy barze i popija różnej klasy alkohole.
Dm: Za tą kasę będziemy mogli imprezować, ile wlezie!
Damian zeskakuje ze stołka i pijany zaczyna tańczyć w klubie.
R: Fiutek na samą myśl staje!
R: Uważaj bym Ci w tego fiutka kopa nie sprzedał.
A: Jeszcze ja, jeszcze ja! Mam pomysł!
Przez połowę ekranu przelatują banknoty, jednak wypowiedź Arka przerywa Igor.
I: Nie, nie, nie.

Banknoty spadają, scena wraca do chatki.
A: Czemu nie?
Dm: Już dobrze wiemy, jak to się skończy. Pamiętasz ostatnią misję?
Flashback z poprzedniej misji. Igor, Damian i Radek stoją na belce w fabryce.
I: Tylko żadnych gwałtownych ruchów, bo wszyscy się spiermandolimy na dół!
R: Łatwo Ci mówić! Damianek z tyłu się cały czas trzęsie!
Dm: Sam się trzęsiesz jak galareta, farfoclu.
I: Chwila, gdzie Arek?
Arek siedzi w kabinie dźwigu i wciska przyciski.
I: Areeek!
A: Uuu, a co to za guziczek?
I&Dm&R: Nieeeee!
Arek wciska guzik, elektromagnes przestaje działać i belka spada.
A: Weź no mnie, w wiejski trakt!
Arek wyskakuje z dźwigu w dół. Wszyscy lądują w kontenerze na ubrania, z kombinezami pracowników.
I: Ohyda, spocone gumowe kombinezony!
R: Mnie tam kręcą laseczki w gumie...
Dm: Morda!
Arek wynurza się z konteneru, ma na głowie majtki w paski.
A: Babcine majtasy, i to z draską!
Odpala się alarm, roboty opryskują złodziei czerwoną farbą.
I: Mamy przesrane.
Koniec flashbacku.
Dm: Dlatego właśnie, chcemy byś już nic nie wymyślał.
A: Ale-
I: Nie, i koniec.
A: Nawet mi nie dacie powiedzieć-!
R: Daj sobie siana.
A: Lody! Chodzi mi o lody!
Pozostali złodzieje patrzą na siebie.
I: Chcesz iść na lody?
Arek skiwa głową.
I: Panowie?
R: A czemu nie?
Dm: Niech będzie.
Złodzieje odchodzą ku zachodowi słońca, taszcząc pod pachami worki z pieniędzmi.
A: Jaki smak?
Dm: Smak zwycięstwa, Areczku. Smak zwycięstwa.

Film się kończy. Przed ekranem widać głowy chłopców.
Re: Zajebisty film, co nie?
G: To było coś.
R: Może i kino klasy C, ale film był solidnie wykonany!
P: Nawet ja się nieźle zaskoczyłem.
Ty: A publika szaleje! Brawooooo!
Tytus zaczyna bić brawa. Kamera pokazuje puste miejsca w kinie - jedynie chłopcy i Reżyser nadal siedzą w kinie.
Re: Katastrofa. Chyba nigdy nie powinienem decydować się na karierę jako reżyser.
P: Nie załamuj się, stary. Rób to, co lubisz najbardziej. Nie zważaj na opinie innych.
R: No wiesz, może filmy kryminalne to nie jest, yyyy, twoja działka, ale istnieją setki gatunków, w których mógłbyś czegoś spróbować. Nawet amatorskie pornolki, to też filmy!
Re: Dzięki, ale pornolki to wolałbym akurat oglądać.
G: Obrzydzacie mnie.
R: Nic strasznego! Zawsze sobie można strzepać, nikt się nie przyczepi!
P: Romek, starczy.
R: Gorzej gdy mamusia Ci wejdzie do pokoju, gdy robisz "interesy", co nie?
P: Romek!
R: Dobra, już nie będę.
Re: Ej, chyba wiem, co może być dobrego! Filmy obyczajowe!
P: Andżelka lubi koreańskie dramaty, może spróbujemy coś z tym fantem zdziałać?
Re: Niezbyt się znam na kulturze koreańskiej, ale dramaty, czy jakieś fabularne sprawy, to też coś!
Ty: Tak, coś o szkole!
Re: O szkole?
Ty: No! Nienawidzę szkoły, będziemy mogli zrobić jakąś niskobudżetową parodię szkoły!
G: Chyba już istnieje coś takiego.
Ty: Ale pomysł dobry, nie?
Re: Jeszcze nad tym pomyślę.
P: Chodźmy lepiej, Angie do mnie wydzwania. Będziemy oglądali kolejny odcineczek, wpadniecie?
G: No nie wiem, nie wiem.
P: Magdy nie ma w domu.
G: Więc?
P: Więc to, że mamy chatkę dla siebie!
G: Tylko żadnych dzikich seksów!
P: Typie, co ty masz do nas?
G: Brzmisz jak pedofil.
P: Nie pedofil, a bliski przyjaciel!
G: Pe-do-fil!
P: Przy-ja-ciel!
Re: Starczy! Mogę do was przyjść, jak chcecie.
P: A czemu nie? Ja nic przeciwko nie mam.
Ty: Ja też nie!
R: Ani ja!
P: Chodźmy już na te dramaty.
Chłopcy przechodzą obok kamery. Tytus potyka się o kamerę i ją przewraca.
P: Uważaj!
Odcinek dramatycznie się urywa.
Koniec odcinka 23.