Odcinek 18 - Co w odbiorniku piszczy?

Chłopcy siedzą w salonie, na kanapie. Paweł znudzony przerzuca kanały, Roman śpi, Grzegorz go budzi, a Tytus gra na swojej konsoli.
G: Ej, wstawaj!
Roman chrapie i się przewraca do ściany.
G: Kurwa no, wstawaj! Ty... ty!
P: Daj mu spokój. Niech odsypia tą nockę, poszedł do parku się nawalić czy coś.
G: To niech zamknie ten krzywy łeb, zanim ja mu go jeszcze bardziej wykrzywię!
Ty: Chłopacy!
G: Co?
Ty: Zobaczcie, teraz będzie dobre!
Tytus pokazuje na telewizor. Kamera ustawia się na kanapie, pokazuje głowy chłopców i telewizor. W telewizji leci serial komediowy. Starszy pan wybiega blady z łazienki.
SP: Gienka, Gienka!
Gi: Czego się drzesz, pajacu ty jeden?
SP: Widziałem... ducha! Naszej córki!
Gi: Janek, ile razy mam Ci mówić, że duchy nie istnieją!
J: Ale Gienusiu, zobacz no, zobacz! Od kiedy nasza Olcia zginęła w tym wypadku, cały czas nawiedza naszego klopa!
Janek otwiera drzwi, jednak ducha tam nie ma.
Gi: Widzisz, durniu pospolity? Tam ni ma żadnego ducha!
J: Ale Gienia, naprawdę-!
Gi: Weź ty te swoje tabletki, ty pierdoło i idź spać.
J: Dobrze, kochanie...
Janek sięga po pigułki, za oknem widać latającego ducha córki Janka i Gienki.
O: Tatooo...
J: Kto to powiedział?
Janek sięga po latarkę i wychodzi na ganek.
(P: O co im w ogóle chodzi?)
(G: Zabił swoją córę, a co myślałeś?)
Janek świeci na krzaki, w których siedzi pies zaplątany w prześcieradło.
(G: No wielkie mi rzeczy...)
(Ty: Cicho, teraz będzie!)
Pies wyskakuje z krzaków i zaczyna lizać Janka.
J: Azor, paszoł won mie tu! Ty szujo!
Azor ucieka do domu.
Gi: A nie mówiłam, palancie?
J: Czekaj... skoro pies był w prześcieradle, to kto-
Stopklatka z przestraszonym Jankiem, w tle słychać śmiechy i kończy się odcinek.
(P: I tyle?)
(G: Kicz i żenada.)
(Ty: Dawaj dalej!)

Paweł przełącza program na Fuj Factor - program w którym uczestnicy robią obrzydliwe rzeczy. W międzyczasie do pokoju wchodzi Magda.
(M: Cześć chłopcy.)
(P: Cześć.)
(M: Co oglądacie?)
(Ty: Fuj Factor!)
(M: Te świństwa? Masakra.)
(Ty: Dawaj, przysiądź się do nas!)
(G: Cicho wreszcie!)
Prowadzący: A teraz, nasza uczestniczka Carissa wskoczy do wanny wypełnionej tarantulami! Jesteś gotowa?
C: Gotowa!
Carissa wybija się z deski i wskakuje do wanny. Chwilę po zostaje obleziona pająkami i zaczyna krzyczeć.
(P: Jezus Maria!)
(G: Przecież nie wierzysz w Boga.)
W kilka sekund zostaje zjedzona, pająki uciekają - w wannie zostaje tylko szkielet Carissy.
Pr: Cięcie, cięcie!
Przez kilka sekund na ekranie widnieje plansza "Problemy techniczne" z beatboxem.
(Ty: Hehe, widzieliście jak ją zjadły?)
(R: Tak, Tytus, widzieliśmy...)
Pr: Do następnego wyzwania podejdzie Lendon. Twoim wyzwaniem jest uderzanie w deski!
L: Wielkie mi halo... Dawaj te deski.
Pr: Jednak! Te deski mają ukrytą pewną niespodziankę!
L: No dawaj je wreszcie!
Ekipa przywozi deski na wózku. Lendon zamachuje się i uderza w deski. Z desek wysuwają się gwoździe, które przebijają dłoń Lendona.
L: AAAAAA! O CHUJ!
(P: Uuuuu... będzie blizna.)
(M: Jak wy możecie to oglądać?)
(G: Sodoma i gomoria, można by rzec.)
Powrót do studia.
Pr: Co to był za show! Także, proszę państwa. Pamiętajcie: nigdy nie powtarzajcie tych czynności w domu. Możecie stracić palce, nogę, a nawet głowę! W następnym odcinku-
Magda przełącza kanał.
(R: Ej, oglądaliśmy to!)
(M: Weźmy obejrzyjmy coś mniej obleśnego... O, na przykład Milionerów!)

Milionerzy. Przed prowadzącym siedzi młody student.
PrM: Filipie, przed tobą pytanie za milion. Masz jeszcze jedno koło ratunkowe, telefon do przyjaciela. Czytać pytanie?
F: Oczywiście.
(R: Pa teraz.)
(G: Cicho!)
PrM: Oto pytanie za milion. Na podstawie życia którego mogoła Hollywood Francis Scott Fitzgerald napisał powieść "Ostatni z wielkich" w 1941? A: Louisa B. Mayera, B: Irvinga Thalberga, C: Samuela Goldwyna, D: Jacka Warnera.
Filip siedzi niepewnie nad pytaniem.
(P: To pewnie ten cały Warner, było coś takiego.)
(G: Gdzie Warner, to musi być Mayer!)
(R: A ja wam mówię że Goldwyn! Ten od lwa z MGM!)
F: Adrianie, chyba skorzystam z telefonu do przyjaciela.
Ad: Definitywnie?
F: Tak, tak.
Ad: Do kogo dzwonimy?
F: Do moich rodziców.
Ad: Dzwonimy.
Po kilku telefon odbiera pijany ojciec Filipa.
OF: Czego mie tu?
Ad: Dzień dobry, Romanie, tutaj Adrian Jakubowski z Milionerów.
OF: Co...? Jola, dzwonią jacyś Bulionerzy...
Ad: Państwa syn, Filip gra w tej chwili o milion i potrzebuje waszej pomoc.
MF: Co znowu zrobił? Pasem po dupie i się skończy babcisranie!
OF: Jola debilko, on w Bulionerach gra!
W słuchawce słychać trzaski.
MF: Jeszcze raz mnie nazwiesz debilką to nogi z dupy powyrywam!
Słychać kolejne dwa trzaski.
OF: Ja ci kurwa dam, męża własnego bić!
Magda czuje się niepewnie.
OF: Dawaj to pytanie Pan!
(P: Magda?)
Ad: No dobrze. Na podstawie życia którego mogoła Hollywood Francis Scott Fitzgerald napisał powieść "Ostatni z wielkich" w 1941? A: Louisa B. Mayera, B: Irvinga Thalberga, C: Samuela Goldwyna, czy może D: Jacka Warnera.
OF: O kurwa, zabiłem Jolę!
Ad: Panie Romanie, ma Pan 5 sekund na odpowiedź.
OF: Nieee, nie wiem, nie wiem, muszę wezwać karetkę. Zaznacz jak leci, synku. Jola, Jola wstawaj!
Ad: Czas minął.
F: Jezus Maria, ojciec matkę zabił!
Ad: Jaka będzie twoja odpowiedź?
F: Niech będzie to D.
(P: Widzicie, miałem rację.)
Ad: Definitywnie?
(G: Takiego wała.)
F: Tak.
Ad: Zaznaczam D: Jacka Warnera.
Na ekranie zaznacza się odpowiedź D.
Ad: Filipie... już nie masz 500 tysięcy.
F: Wygrałem?
Adrian spogląda na Filipa ze złośliwym uśmieszkiem.
Ad: Nie, przegrałeś! Poprawna odpowiedź to B: Irvinga Thalberga!
Publiczność w studiu zaczyna się śmiać i buczeć na Filipa. Również Adrian dołącza się do śmiejących się.
F: Nigdy w życiu nie przeżyłem takiego upokorzenia!
Filip zakrywa twarz rękoma i wybiega ze studia.
(P: Szkoda chłopaczka.)
(G: Myliłeś się!)
(Ty: Ty nigdy nie masz racji!)
(R: Dawajcie, obejrzyjmy jakiś kryminał!)

Drogowe świry, film akcji. Przez drogę na pustyni jadą dwa samochody - radiowóz goni uciekających przestępców.
(Ty: Ale akcja!)
Przestępcy strzelają do policjantów.
P1: Gińcie kurwy!
P2: Śmiecie!
Policjanci odpowiadają strzałami z Desert Eagli.
P1: Tej, Marvin, z tyłu jest karabin!
(M: Pamiętam ten film, jakby to było wczoraj...)
Ma: Rozjebiemy ich!
(G: Dajcie oglądać!)
P1: Skończ pierdolić, łap za spluwę!
Marvin bierze karabin z kanapy z tyłu kabrioletu i wychyla się.
Ma: Żryjta ołów!
Marvin ostrzeliwuje policjantów.
P1: Marvin, uważaj!
Kolega Marvina jedzie prosto na znak.
Ma: Murphy, ty de-
Marvin uderza głową w znak - zostaje odcięta i ginie natychmiast.
(R: O chuj!)
(P: Ja jebe...)
Reszta jego ciała siedzi w fotelu nieruszona.
Mu: Marvin, miałeś strzelać do psów! Marvin?
Murphy spogląda na bezgłowego Marvina.
Mu: Kurwa jego mać!
Murphy przyciska gaz. Siedzący na wieży ciśnień snajper celuje do Murphy'ego. Zostaje trafiony w lewą pierś i osuwa się na kierownicę. Kabriolet gwałtownie skręca w lewo i spada z klifu.
(Ty: Ale jazda!)
Samochód kilkukrotnie uderza w skały - na koniec wybucha.
(R: Zajebiście!)
Policjanci spoglądają przez rozerwane barierki ogrodowe na płonący wrak. Pierwszy z nich wyciąga krótkofalówkę.
Po1: Centrala, kod 11-80. Obaj nie żyją, odbiór.
(A: Heja, co robicie?)
Drugi z policjantów podnosi głowę Marvina.
(P: Oglądamy film.)
Po2: Mamy pasażera bez głowy, odbiór.
(A: Nie chcesz ze mną obejrzeć innego filmu?)
(G: A weź się nie wtrącaj, to jest chłopski wieczór.)
Po2: No bez głowy, normalnie znak mu urwał, odbiór.
(P: Dobra chłopaki, idę do Andżelki.)
(G: To się wal, pantoflarzu.)

Kuchenne rewolucje Macieja Rosslera.
Lektor: Za chwilę Maciej Rossler odwiedzi restaurację Pasta Hut-Hut-Hut, prowadzonej przez generała Millera.
Za ladą siedzi żołnierz. Dostrzega Rosslera wchodzącego do restauracji i uderza w przycisk pod ladą.
Ż: Alarm! On tu jest, on tu jest! Baczność!
Cały personel ustawia się w szeregu.
(G: No bez przesady, to tylko rudy pedzio.)
MR: Całe to miejsce wali zgnitym jajcem!
(R: Pewnie jajcem Tytusa!)
Ż: Panie Rossler, zapraszam do naszej kuchni!
(Ty: Wcale nie śmierdzę!)
Żołnierz prowadzi Rosslera na zaplecze. W międzyczasie rozlega się pukanie do drzwi. Magda wychodzi.
MR: Czy wy tu serwujecie kuchnię wojskową?
(Pa: Hejka, przyszedłem.)
Ż: Sir, tak, sir!
MR: To mięcho wygląda gorzej niż psie żarło!
(M: Chodź, mam coś dla Ciebie.)
Ż: Sir, nie mamy żywności, sir! Wydajemy racje żywieniowe, sir!
MR: Co to jest, więzienna stołówka czy knajpa?
(G: Pierdoły.)

Film Bollywood, w tle jest biurowiec Tawny Tim's w Indiach.
(R: Ty, zobacz, nasza restauracja!)
(G: Ta, w Indiach... kraju zacofanym i z zasranymi ulicami.)
(R: Mniejsza o to! Ty nigdy nie jadłeś kuchni indyjskiej!)
(G: Przygotowywanej brudnymi łapskami.)
CEO firmy Tawny Tim's, Sunil siedzi w swoim gabinecie. Do drzwi rozlega się pukanie.
S: त्वया किं वांक्षयते? अहं विरामं कुर्वन् अस्मि इति न पश्यसि ? (Czego? Nie widać, że jestem na przerwie?)
Młody chłopak ostrożnie uchyla drzwi.
MC: नमस्कार, सुनीलमहोदय, अहं तव कन्यायाः विवाहं कर्तुम् इच्छामि। (Panie Sunil, naprawdę mi zależy na pańskiej córce.)
S: किं त्वं उन्मत्तः असि ? न कश्चित् कृषकः मम प्रियतमं विपुलं कदापि स्पृशेत्! (Po raz ostatni mówię, nie położysz swoich brudnych łapsk na mojej Vipuli!)
(G: Sranie w banie.)
(R: Czekaj, zobaczmy jak to się rozwinie!)
Chłopak pada na kolana.
MC: अहो महोदय, परन्तु अहं तां तत्त्वतः प्रेम करोमि! (Panie Sunil, no proszę!)
S: मम कार्यालयात् नरकं बहिः निष्कासयतु! (Wypierdzielaj z mojego gabinetu!)
MC: त्वं मां विकल्पं न त्यजसि। (Nie zostawia mi Pan wyboru.)
Młody chłopak wyciąga khandę i zamachuje się nią.
S: किं त्वं-? (Co ty-)
Odcina Sunilowi głowę, która upada pod nogi Vipuli, jego narzeczonej.
(R: O żesz ty w chuja!)
(Ty: Ale tryska!)
V: नन्दन ?! (Nandan?!)
Nandan spogląda na swoją ukochaną. Zanim jednak mogą powiedzieć cokolwiek, z piętra wyżej przez podłogę spada ekipa remontowa. Przestraszony Tytus spada z miejsca.
ER1: Ja pierdolę, mówiłem! Mówiłem byś nie wiercił, a ty swoje!
ER2: Nie moja wina, tumanie!
Pierwszy z nich spogląda na chłopców.
ER1: Najmocniej przepraszamy-
Grzegorz ciska w pracownika pilotem, który ląduje w jego ustach.
G: Rozjebaliście nam telewizor, kij z tym że chujowy program, co teraz będziemy oglądać?!
Wyciąga go i zaczyna okładać pracownika. Obaj uciekają.
G: Won, won!
Grzegorz wraca.
Ty: I co my teraz będziemy oglądać?
R: To nie koniec, odpalimy jakiś nowy.
G: Niby skąd?
R: Yyy...
Ekran ciemnieje. W tle słychać jak ktoś się potyka.
?: Au!
Ekran rozjaśnia się, w drzwiach pokoju leży Reżyser.
G: Co ty tu robisz? I co zrobiłeś z telewizorem?
Re: Macie nowy.
Reżyser lekko się śmieje.
Re: A co oglądaliście?
Ty: Oglądaliśmy Bollywood!
G: Produkcje zaściankowych krajów.
Re: Mogę z wami?
G: Nie.
Re: No dobra, idę już sobie...
Reżyser opuszcza mieszkanie.

PC Warant, autorski program Pauliny Cydzik, lewicowej aktywistki.
(G: Co to za chujstwa?!)
PC: Dobry wieczór!
Paulina uderza kubkiem z kawą ze Starbucksa w stół.
PC: W dzisiejszym programie...
W tle obraz mężczyzny w więzieniu.
PC: Dlaczego heteroseksualni, biali mężczyźni powinni trafiać do więzienia.
(R: Co ona pieprzy za kocopoły?)
(G: Rozjebię ją zaraz!)
PC: Dlaczego powinniśmy zakazać importu mięsa do Unii.
(R: Od naszego mięcha to wara!)
(Ty: Ale ja lubię mięso!)
PC: Oraz, dlaczego edukacja seksualna w pierwszej klasie podstawówki powinna być obowiązkowa.
(G: Nie wytrzymam, nie! Pedofile jedne!)
PC: Gościem specjalnym w naszym programie jest Majo, sławne aktywistko.
(G: Co kurwa?)
Ma: Hejunia!
PC: Majo, zostałoś zaproszone do naszego-
(G: Zesrane!)
PC: -programu...
Paulina popija kawę i uderza kubkiem w stół.
PC: Ale najpierw, zobacz na moją nową sukienkę! Jeszcze żeby mnie jakiś creep nie zaczepił, bo mężczyźni się czają na takie, prowokatywnie ubrane lasencje.
(G: Takich szmatławców nikt by nie chciał zaczepiać! A już na pewno nie zgwałcić!)
Ma: A co mężczyźni mają do gadania?
PC: Tak, wiesz co, powinniśmy wymordować wszystkich mężczyzn! Oni to tylko zwykłe incele.
Ma: Jak zostanę prezydento kraju, to skażemy wszystkich mężczyzn na śmierć.
Grzegorz próbuje się rzucić na telewizor, jednak Roman i Tytus go przytrzymują.
(G: Kurwa, jak ja zostanę prezydentem to ja was zaraz pozamykam w klatkach! Zabiję, zabiję!)
(R: Weźmy włączmy coś mniej politycznego.)

Glina Knedelki Kills.
(Ty: Uwielbiam ten film!)
Tytus zaczyna wyć niczym syrena, do przejeżdżającego na sygnale radiowozu. Grzegorz szturcha go w ramię.
(Ty: No co?)
(G: Cicho, oglądaj.)
Radiowóz zatrzymuje się pod barem, tytułowy Glina i jego pomocnik wysiadają z radiowozu i wchodzą. W przyspieszonym tempie mija kilka godzin i zupełnie pijani wsiadają do pojazdu.
Gl: I jaaaaa ci móówię ten... (hyk) Kuuurważ, jaki łon był... eeee...
Glina upada twarzą na kierownicę, w radiowozie włączają się syreny.
Gl: KURWA CICHO!
Syreny się wyłączają. Tymczasem w pojeździe dostają zgłoszenie od centrali.
Ce: Centrala do 26. Powtarzam, centrala do 26, odbiór.
Gl: Tjaaa?
Ce: Taggan, mamy zgłoszenie o włamaniu do domu. Jedź na ulicę-
Z perspektywy zupełnie pijanego Taggana, słychać bełkot operatora centrali.
Gl: Kurwe cicho mje tu... nie widzisz że jaaaaa... ehhhhh... jaaaa... się...?!
Ce: Znowu jesteś nawalony, Taggan. Potrącę Ci za to z pensji, odbiór.
Gl: A jiiidź pan w...
Taggan ciska mikrofonem CB, aż ten pęka.
Gl: Riiiicky... Ricky! Jedziemy na wezwanieeeee... hhhhh...
Zupełnie pijany Ricky leży na desce rozdzielczej. Taggan z kolei jedzie po chodniku, osuwając się coraz bardziej na lewo. Potrąca kilka osób, po czym wjeżdża w dom ze zgłoszenia. Złodziej w tymczasie ucieka przez tylne drzwi. Gliniarze wchodzą do środka, czego jednak nie widać - wszystko dzieje się poza kadrem.
Gl: Mamy złodziejaaa!
Taggan oddaje trzy strzały. Kobieta przebywająca w domu zaczyna krzyczeć.
K1: Zabiliście mojego męża!
Gl: Ty... ten gość był czarny?
Ricky odpowiada niezrozumiałym bełkotem, po czym wymiotuje.
K1: Wy chuje, precz mi z tąd!
Kobieta wygania pijanych wałkiem.
(G: Głupie w chuj.)

Plansza z napisem "Herb Hasner przedstawia... Nieczyste szlamfy IV".
(R: Pornolek!)
(G: Kurwa debilu, nie ściągaj tych gaci przy nas!)
W pokoju leży skąpo ubrana kobieta, udziana w białe bikini. Do pokoju wchodzi mężczyzna jedynie w marynarce i niebieskich slipach.
M1: Czekałaś na mnie?
K2: Tak, nie mogłam się ciebie doczekać.
(G: Co to za bullshit?)
Roman zaczyna się kręcić po kanapie. Kobieta i mężczyzna zaczynają się rozbierać, ich nagie ciała przykrywają głowy chłopców.
M1: Zróbmy to.
Mężczyzna przyciąga do siebie kobietę i zaczyna ją całować. Roman z kolei coraz bardziej zaczyna się kręcić, sapiąc przy tym głośno.
(R: Czuję to!)
(G: Dawaj pilota!)
Grzegorz zaczyna się szarpać z Romanem o pilota, wkrótce do nich dołącza Tytus. Cała trójka przełącza kanały jak popadnie, po czym w końcu sfrustrowany Grzegorz łapie Tytusa za szyję i ciska nim w telewizor. Ten spada i się niszczy. We framudze zjawia się Reżyser.
Re: Drugiego wam nie załatwię.
Reżyser znowu opuszcza mieszkanie. Do pokoju wchodzą Paweł z Andżeliką.
P: Wy debile.
G: Ty weź lepiej tak na mnie nie patrz, dobra? To ten pajac konia walił!
R: Japa koniu!
G: A kopa w ryj Ci ktoś zasadził?
P: Spokój!
Grzegorz i Roman spoglądają na Pawła.
P: Wiecie co? Wam naprawdę odbija od kiedy się tu wprowadziliśmy.
G: Ba, a tobie nie? Idź się lepiej wypłacz.
P: Sram na was, tyle w temacie. Chodź Andżelka, Kazik będzie grał w ratuszu za 15 minut.
A: Oki!
Paweł i Andżelika wychodzą.

Tymczasem z pokoju Magdy...
Pa: Wooo, mała! To było epickie!
M: Nieźle mnie urządziłeś!
W pokoju Magdy, Patryk i Magda ubierają się.
Pa: Spociłem się cały, aż ledwo zipię!
M: Obyś się tylko nie przeziębił. Strasznie dzisiaj przymroziło, także wiesz.
Pa: Spoko wodza, mam przecież tą kurtkę z Norwegii.
Patryk ubiera swoją kurtkę.
Pa: Także ten, muszę wracać na komisariat.
M: To pa.
Pa: Pa!
Patryk całuje na pożegnanie Magdę i wychodzi. Ta z kolei idzie do łazienki. Po chwili ciszy w łazience...
M: O mój Boże. Jestem... w ciąży?
Koniec odcinka 18.