Odcinek 16 - Odbić Andżelkę

Chłopcy siedzą w salonie z Andżeliką, żartują sobie z różnych rzeczy.
A: No i co, co dalej, Tytus?
Ty: I wtedy, sobie idę, co nie? A Michu, on mnie wali w łeb i mówi "Co tam, debilu?"
Tytus wybucha śmiechem, pozostali jednak są cicho. Nagle słychać pukanie do drzwi.
A: Ciekawe, kto to.
Andżelika wygląda z salonu, w drzwiach stoi Anzelm - brat Magdy i Andżeliki.
An: Siema, wariaty!
M: Hejka, dawno cię nie widziałyśmy. Chodź, napijmy się czegoś. Andżelka!
A: No?
M: Chodź, twój brat przyszedł w odwiedziny.
A: Wybaczcie na chwilkę.
Andżelika idzie do kuchni, aby porozmawiać z bratem.
Ty: A mówiłem wam, jak Michu mnie popchnął na trawę i powiedział, "Wstawaj, debilu"?
Tytus ponownie wybucha śmiechem.
P: Tytus, czy ten Michu to oby na pewno twój kolega?
Ty: Co?
P: No bo wiesz, co za kolega Ci dokucza i cię wyzywa? O, i kanapki na głowie rozwala?
Ty: Ja nie wiem o czym ty mówisz, Michu to mój najlepszy kumpel!
Z kuchni rozlega się głośny krzyk Anzelma.
An: CO ON ZROBIŁ?!

Anzelm wbiega do salonu.
An: Który z was chujków to Paweł?
Tytus pokazuje na Pawła. Anzelm łapie Pawła za kołnierz i przyciska do kanapy.
An: Słuchaj mnie, szmaciarzu. To co zrobiłeś mojej siostrze, to była gruba przeginka! Jebany śmieciu, ja cię zaraz zabiję!
Anzelm szykuje się do uderzenia Pawła.
P: Ty nic nie rozumiesz, ona sama chciała-
An: Co sama chciała? Ty kurwa wiesz co ona teraz przeżywa?
P: Co?
An: Nawet mnie nie pytaj, co? No, no co kurwa? Zachowałeś się jak jebany creep.
P: Prawda, sam tego żałuję.
An: Nigdy więcej nie zbliżasz się, nawet na krok do mojej Andżelki.
W dyskusję wcinają się chłopcy.
G: Ej, odjeb się od naszego kolegi, jebany punku!
Anzelm łapie Grzegorza w pół i go łamie na kolanie.
G: Moje plery!
An: Dobra, któremu jeszcze mam najebać?
Tytus i Roman siedzą niepewnie.
An: No. Paweł, a ty co? Zatkało?
Paweł siedzi na kanapie, spoglądając się na podłogę.
An: No, tak myślałem.
Anzelm idzie do kuchni.
An: Andżelka, idziemy z tąd.
A: Nie, puszczaj!
Anzelm próbuje zabrać Andżelikę z domu.
M: Paweł, ratuj ją!
W Pawle budzą się dzikie instynkty.

Paweł wyzywa Anzelma na pojedynek, obaj walczą ze sobą w korytarzu - niczym w Tekkenie.
P: No, dawaj! Położę cię do parteru!
An: Mocny to jesteś tylko w gębie, szajbusie.
Paweł i Anzelm zaczynają ze sobą walczyć. Paweł wymierza trzy szybkie ciosy Anzelmowi, który je obrania. Anzelm w odpowiedzi próbuje uderzyć Pawła dwa razy, za trzecim razem kopie go w kolano. Chwilowo zdezorientowany podnosi się z przyklęku na jednym kolanie.
An: Mocny z ciebie zawodnik, czyż nie?
P: Ta, żebyś wiedział.
Z perspektywy Pawła, wymierza kolejne trzy szybkie ciosy, kończąc ciosem podbródkowym - który chwilowo oszałamia Anzelma. Kiedy jest ogłuszony, Paweł skacze na Anzelma - chwytając go za szyję w zgięciu łokciowym. Anzelm podnosi się z ziemi, podchodzi do Pawła i wyciąga nóż.
P: Co-
Zanim Paweł może zareagować, Anzelm przecina mu gardło - ekran zalewa się krwią, a Paweł upada charcząc. Przez ostatnie kilka sekund, słychać przytłumiony głos Anzelma.
An: Andżelka, idziesz ze mną.
A: Puszczaj mnie!
Paweł ostatnimi siłami podnosi rękę do góry i osłabionym głosem mówi:
P: Andżelka, nie....
Paweł traci przytomność.

Budzi się w całkowicie białej przestrzeni, z latającymi złotymi i niebieskimi światełkami.
P (do siebie): Wow, a więc umarłem. Życie naprawdę jest krótkie...
Z nieznanego miejsca rozbrzmiewa spokojny, łagodny głos anioła.
?: Paweł...
P: C- co?
?: Paweł, Paweł...
Wszystko zaczyna się rozjaśniać, Paweł budzi się w szpitalu - jest potrząsany za ramiona przez Magdę.
M: Paweł!
P: Magda?
M: Dzięki Bogu, ty żyjesz!
Magda przytula Pawła.
R: Stary, myśleliśmy, że wyziąłeś ducha!
G: Jak ty przeżyłeś?
M: Jak dobrze, że Jarek spod 6 go uratował!
G: Spod 6?
Grzegorz dostaje flashbacku, w którym rozmawia przez domofon z Jarkiem.
J: Chłopcze, ciesz się, że jestem lekarzem.
Paweł wyczuwa na swojej szyi ogromne szwy.
J: Gdybym przyszedł chociaż minutę później, najpewniej byś już nie żył. Po prostu byś się wykrwawił.
P: Dziękuję...
M: Tak czy siak, musimy odzyskać Andżelkę!
P: Dokładnie! Nie pozwolimy jej siedzieć u Anzelma, on na bank jej coś już zrobił.
U Anzelma, Andżelika siedzi owinięta w koce.
An: Nie martw się, siostrzyczko, już nigdy więcej cię nie skrzywdzi.
A: Ty... ty morderco!

Paweł próbuje wstać z łóżka.
J: Nie, stój! Nie możesz wyjść z łóżka!
P: Muszę, Andżelka jest w niebezpieczeństwie!
J: Nie zostałeś odpowiednio zrehabilitowany, wiesz co Ci grozi?
G: Morda geju, idziemy z tąd!
Chłopcy wybiegają z sali.
M: Wybacz!
Magda biegnie za chłopcami. Wybiegają ze szpitala i wsiadają do białego forda Magdy.
M: Gdzie oni są?!
P: Nie wiem, gdzie on mieszka?
M: Północny San Daniel, gdzieś na ulicy Karabinierów!
P: Chyba go mam.
M: Gdzie?
Paweł pokazuje na mapach dom w gotyckiej architekturze, przy ulicy Karabinierów 18. Magda przyjeżdża pod wskazany adres i wszyscy wysiadają. Z wnętrza domu słychać Anzelma i Andżelikę.
An: Już nic Ci się nie stanie, siostrzyczko.
A: Puszczaj mnie!
An: Jesteś u mnie bezpieczna.
A: Puszczaj!
Tytus zaczyna biec w stronę domu Anzelma i wyważa jego drzwi. Jego oczom ukazuje się gramofon z nagranymi wypowiedziami Anzelma.
An: Haha, myśleliście że tak łatwo ze mną? Chujki jedne, nie odzyskacie już Andżelki.
G: Co za chuj!
Grzegorz kopie gramofon.
P: Gdzie jeszcze przebywa twój brat?
M: Często był w parku, popijał jabole ze swoim kolegą, Karolem.
P: Jedźmy tam!
Paweł i pozostali biegną do auta.

Tymczasem u Anzelma, który znajduje się w starej katedrze.
An: Siostrzyczko, chcesz coś do picia?
A: Nie, chcę abyś mnie puścił!
An: Nie martw się, puszczę cię.
A: Serio?
An: Nie, na pewno nie do twojego Pawełka. Haha!
A: A, ty stary pryku!
Tymczasem w parku, Karol przesiaduje w parku z kolegami, pije piwo. Magda podjeżdża pod park z chłopakami.
M: Karol!
K: A ty to co za jedna?
M: Magda, siostra Anzelma. Wiecie gdzie on jest?
Ko1: A czemu mielibyśmy Ci powiedzieć?
Magda chwyta kolegę Karola za brodę.
M: Słuchaj no, ten twój zajebisty kolega Anzelm porwał moją siostrzyczkę. A teraz gadaj, gdzie on jest?
Pozostali koledzy Karola zaczynają się śmiać. Magda szybko obraca się w kierunku jednego z nich i posyła go z liścia na ziemię.
Ko2: Wstawaj! Babce dasz sobie najebać?
Magda podchodzi do Karola.
M: Gadaj, gdzie on jest?!
K: Czasami przesiadywał na placu zabaw, na Rolniczej!
P: Co on w ogóle robi tam na placu zabaw?
G: No, creepy w chuj.
K: Pił na ławeczkach ze Sławeczkiem!
M: Jedziemy na plac zabaw!
Magda wsiada w auto z chłopakami i odjeżdża.
Ko3: Wow, co za zawzięta pinda!

Magda przyjeżdża pod plac zabaw z chłopakami.
R: Widzicie go gdzieś?
Tytus wychodzi z auta i zagląda do śmietnika.
Ty: Hej, mam!
Wszyscy przybiegają do śmietnika.
Ty: Cukierek!
Tytus zjada cukierka z kosza.
G: Weź się ogarnij, oblechu. Musimy szukać Andżelki, nie wpieprzać cukierki obszczane przez menela!
Paweł dostrzega siedzącą na ławce osobę, z włosami podobnymi do Anzelma.
P: Aha! Tam jest!
Ty: Na niego!
Tytus rzuca się na osobę na ławce, jednak to nie był Anzelm, a z zawodnik MMA.
ZM: O ty szmaciarzu!
Zawodnik łapie Tytusa za głowę, zakręca i rzuca w kierunku Pawła i innych. Wszyscy zostają trafieni, niczym kręgle.
ZM: Ja wam dam...
Zawodnik odchodzi.
G: Debilu, czy ty kiedykolwiek myślisz zanim coś zrobisz?
Ty: Nie! Ja zawsze działam od razu!
Z oddali słychać krzyk Andżeliki.
A: Pomocy!!!
P: To Andżelka! Ale skąd dochodzi jej wołanie?
Ty: Tam!
Tytus pokazuje na stary rynek, położony pod wschodzącym Księżycem.
A: Puszczaj mnie!
M: Dzieciaki, biegiem!
Magda i chłopaki biegną w kierunku ryneczku.

Na ryneczku, Anzelm stoi ze swoją siostrą.
An: Nie wrócisz do tego pedofila! Ile razy mam Ci mówić, że nic między wami nie ma, i nie będzie!
P: Stój!
Paweł i reszta przybiegają na ryneczek.
M: Puszczaj ją!
An: Siostra, weź się nie wpieprzaj w moje sprawy.
Magda rzuca się z rękoma na Anzelma, ten ją odpycha.
An: Ten zjeb nie podejdzie ani bliżej mojej Andżelki!
P: Prawie mnie zabiłeś, psycholu!
An: Szkoda, że jednak tego nie zrobiłem! Andżelka, wiejmy z tąd!
A: Puść!
Anzelm ucieka, ciągnąc za sobą Andżelikę.
M: On ją zaraz zabije!
Zza rogu jednego ze sklepów wyskakuje grupa policjantów i rzuca się na Anzelma.
Po1: Na glebę!
Po2: NA GLEBĘ!
Trzeci policjant mierzy w Anzelma z broni.
An: Spierdalać! Nikt nie tknie mojej siostry!
Anzelm wyczołguje się spod policjantów i próbuje dalej uciekać, jednak zostaje postrzelony przez jednego z policjantów. Pozostali rzucają się na niego. Ostatnim z nich okazuje się Patryk, który odprowadza Andżelikę do chłopaków.
Pa: Wasza młoda jest bezpieczna.
M: Patryk, mój bohaterze! Uratowałeś ją!
A: Magda!
Andżelika biegnie w ramiona swojej siostry.
P: Nic Ci nie jest?
A: Nie... ale jestem naprawdę roztrzęsiona!
Paweł obejmuje Andżelikę.
P: Już, spokojnie... Nic Ci już nie grozi.
Pa: Magda, co powiesz, abyśmy poszli gdzieś i uczcili nasz sukces?
M: No, jestem głodna. Chodźmy do jakiejś knajpy.
Patryk i Magda odchodzą w kierunku zmierzchu.
G: No, to co teraz?
R: A może też pójdziemy z naszą Andżelką na jakąś pizzę?
Ty: Hura, dla solenizantki!
A: Tytus, przecież nie mam dziś urodzin.
Ty: A kiedy?
A: 31 maja.
G: Koniec gadki-szmatki, idziemy do pizzerii.
Chłopcy i Andżelka odchodzą w przeciwnym kierunku.
Ty: Zjadłbym pickę!

Tymczasem w knajpie...
Pa: Co jemy?
M: No wiesz, ja właściwie-
Pa: Wiem! Na pewno masz chęć na sałatkę!
Magda patrzy spod byka na Patryka.
Pa: No co, przecież lubisz!
Do stolika podchodzi kelner.
Ke: Co dla państwa?
Pa: Dla mnie piwko, i może...
M: A może jakiś makaron?
Ke: Ok, makaron... Mogę zaoferować makaron z krewetkami Carabineros?
M: Ok!
Pa: Carabineros, a to nie są jakieś drogie krewetki?
M: Nieważne, spróbujemy!
Po chwili, Magda i Patryk kończą swój makaron. W pewnym momencie, zaczynają wciągać ten sam, ostatni makaron. Zanim ich usta się zetknęły, Magda podbiera makaron z ust Patryka i go zjada.
Pa: Ej!
M: No co?
Pa: Kelner, można rachunek?
Ke: Jasne, to będzie...
Kelner oblicza rachunek.
Ke: Hmm-hm-hmmm... 1200 zł.
M&Pa: 1200 zł?!
Ke: A czego się Państwo spodziewali? Krewetki Carabineros są niezwykle drogie!
Magda spogląda na Patryka.
Pa: Nawet tak na mnie nie patrz!
M: Patryczku... zapomniałam portfela. Możesz zapłacić?
Pa: Ehhh, no dobra.

Kamera wylatuje z knajpy i przylatuje pod pizzerię. W pizzerii rozbrzmiewa cichy jazz.
P: No i wtedy, no jakoś Cię znaleźliśmy.
A: Dzięki, prawie mnie tam zabił normalnie!
Ty: Hura, dla solenizantki!
A: Tytus, przecież mówiłam, że nie mam dziś urodzin!
Do stolika podchodzi kelner.
Ke2: Co dla was?
P: No to tak, dla mnie i koleżanki pizza pół na pół, jedna połowa z szynką, cebulką, kurczakiem i pieczarkami, druga margherita.
Ke2: A dla kolegów?
G: Dla mnie połowa z pieczarkami, dla kolegi połowa z szynką i sosem śmietanowym, a dla-
Ty: Junior z ananasem!
Pozostała czwórka, w tym kelner krzywo patrzą na Tytusa.
Ty: Co?
W następnej scenie, Tytus siedzi przed pizzerią i wzdycha.
A: Dobra ta pizza!
Ponownie w pizzerii...
G: Mogłaś sobie coś wziąść do tej pizzy, chociaż trochę szyneczki czy czegoś.
A: Nie jadam mięsa.
R: A może trochę sosu? I to na pewno nie mojej produkcji!
Paweł szturcha Romana.
P: Romek, ty fajfusie!
R: Co? Ja grzecznie spytałem-
G: Jedzmy, nie gadajmy.
Wszyscy jedzą swoją pizzę. Tytus woła przez okno.
Ty: Chłopacy, zostawicie trochę?
G: Nie.
P: No weźcie, zostawmy mu chociaż jeden kawałek. Przecież w końcu płacił.
A: Eee, no racja.
Ty: Hura!

Tymczasem u Reżysera...
Reżyser siedzi w swoim luksusowym domu i czyta książkę.
Re: A więc tak działa klonowanie ludzi! Doskonale! Może dostanę za to jakiś tytuł naukowy!
Po prawej stronie ukazuje się Kostek. W ręku trzyma probówkę z DNA chłopców.
Re: No to co, Kostek? Gotowy?
Ko: Gotowy!
Kostek pociąga za dźwignię. Z maszyny wychodzi klon Pawła.
KP: Witaj, Reżyserze!
Re: Zadziałało! Kostek, jesteśmy genialni! Weź no, znieś maszynę na dół. Zaniesiemy ją na uniwerek i dostaniemy za to jakieś stypendium!
KP: Ale mi się chce pić...
Klon Pawła sięga po butelkę soku pomidorowego stojącą na stołku. Po chwili upada i zamienia się w pył.
Ko: Straciliśmy klona!
Re: Nie szkodzi, zrobimy nowe. Notatka: klony są wrażliwe na sok pomidorowy.
Kostek i Reżyser pchają maszynę w kierunku schodów, Kostek potyka się i wypuszcza maszynę. Przelatuje nad Reżyserem, odbija się kilkukrotnie na schodach i upada. Przybliżenie na wyświetlacz, widnieje nad nim liczba 71105 - tyle klonów zaczyna produkować maszyna. Dziesiątki tysięcy Pawłów, Tytusów, Romanów i Grzegorzów zaczynają wypełniać dom.
Re: Co do chu-
Reżyser zostaje zasypany klonami.
Ko: Uciekajmy!
Kostek łapie za klamkę drzwi, przez które wypada masa klonów. Końcowy rzut na dom z góry, olbrzymie ilości klonów znajdują się na całym podwórzu, ekran ciemnieje.

Koniec odcinka 16.