Odcinek 11 - Powrót do szkoły

Chłopcy przesiadują sobie na przerwie, przed zakładem. Z budynku wychodzi Gruby Paweł z poważną miną, taszczący pod pachą teczki z aktami chłopców.
GP: Chłopcy, musimy porozmawiać.
P: Coś się stało, szefie?
GP: Przeglądałem z Panią Asią wasze teczki i zauważyliśmy, że na waszych świadectwach brakuje kilku ocen! Tak więc, jestem zmuszony was posłać znowu do szkoły, abyście po prostu nie mieli problemów.
Ty: Nienawidzę szkoły! Zawsze się ze mnie tam śmiali...
G: Jestem już dojrzały, nie potrzebuję żadnej szkoły aby mieć pracę.
GP: Chłopcy. Żaden z was jeszcze nie ukończył 18 lat, jesteście objęci obowiązkiem nauki.
R: Mają ładne dziewczyny w tej szkole?
GP: No... nie wiem czy mają. A teraz lećcie, edukacja czeka! Napiszecie mi raport z czego się nauczyliście, ja to wszystko potem pozałatwiam.
Chłopcy wychodzą z zakładu, do nowej szkoły.

Paweł kieruje kolegów do ich klasy - sali 107, na końcu korytarza. Tymczasem w klasie, na lekcji matematyki, panuje zamęt. Każdy zajmuje się czym innym, łobuzy przeszkadzają w lekcji, pozostali siedzą na telefonach - oprócz jednego kujona z przodu. Nauczycielka się niecierpliwi, cały czas siedzi przy biurku.
NM: Więc, kiedy oni przyjdą?
Chłopcy wchodzą do klasy.
NM: No wreszcie. Ile można było na was czekać?
R: Nie mogliśmy znaleźć kla- sy...
Roman nagle zauważa dziewczynę siedzącą po prawej stronie, w lawendowych włosach. Natychmiast się zauroczył w nowej koleżance i zaczyna sobie wyobrażać sobie z nią życie.
P: Romek?
Roman ani drgnie, dalej wpatruje się w koleżankę maślanymi oczkami.
P: Romek!
Roman wyobraża sobie pocałunek z koleżanką, który przerywa mu Paweł.
P: ROMEK!
R: Paweł no, zepsułeś mój sen z koleżanką!
Większość klasy wybucha śmiechem, oprócz dwóch dziewczyn które niepewnie spoglądają na siebie.
NM: Dobrze chłopcy, usiądźcie tam po środku. Paweł, usiądź sobie za Dominikiem i Alicją. Roman, usiądziesz koło Delfiny.
R: Delfina... jakie piękne imię...
NM: Roman!
R: Przepraszam...
NM: Dobrze, Tytus... usiądź sobie gdzie chcesz. A ty ostatni, koło Remusa.
G: Jestem Grzegorz.
NM: Dobra, nie marudź, tylko siadaj.
Chłopcy przysiadają się obok swoich nowych kolegów.

Roman jest cały czas wpatrzony w Delfinę.
R: Hehe, heeej Delfina... Jestem... Romek.
De: Coś Ci jest? Cały jesteś czerwony.
R: Ja? Gdzieee, po prostu ro... rozmawiam z toooobą!
De: Dobra, nieważne.
Paweł rozmawia z Dominikiem i Alicją.
P: Więc, też jesteście emo?
Do: Tak, nikt mnie nigdy nie rozumiał.
A: Nie nazwałabym siebie emo, po prostu ubieram się jak emo.
P: Ale życie to potrafi nam dać kopa w dupę, co nie? Przeżyłem masę nieszczęść w całym życiu, nie wiem jak wy.
Do: Mój ojciec ciągle chlał, z matką się kłócił, aż w końcu go wywaliła z domu. Tutaj w klasie znam tylko Alę, a pozostali to... ech, szkoda gadać.
P: Tak już bywa, co nie?
Remus zdmuchuje dym z e-papierosa w twarz Grzegorza.
G: Typie, weź.
Re: Co? Weź wyluzuj, nowy! Zapal sobie z nami!
Koledzy Remusa z tyłu zachęca Grzegorza do zapalenia skręta.
G: Dajcie mi kurwa spokój, ćpuny!
NM: Co tu się dzieje?
G: Oni chcą, żebym z nimi zapalił!
Re: Co? Nieprawda! On jest rasistą! On myśli, że każdy czarnuch pali trawkę! Może i mój tatuś z Jamajki pochodził, on palił trawkę dla chillu, ale ja nie palę! Nigdy w życiu! Ja jestem trzeźwo rozsądny!
U1: Ta, ty nigdy nie jesteś trzeźwy.
Koledzy Remusa wybuchają śmiechem.
NM: Grabisz sobie, uważaj lepiej.
G: Dobra tam...
Tytus leży na ławce niczym odmóżdżony.
Ty: Nieeee, nie lubię szkoły...
NM: Tytus, proszę wstać.
Ty: Nieeee, zła wiedźma nauczycielka!
Tytus ucieka z klasy, wrzeszcząc.
NM: Kontynuując, kwadrat sumy dwóch wyrażeń jest równy sumie kwadratów tych wyrażeń, plus podwojony iloczyn pierwszego wyrażenia przez drugie. Kto podejdzie do tablicy?
U2: Ja! Ja chcę!
NM: Kostek, zgłosiłeś się dzisiaj już dwa razy. Ktoś inny?
Nikt inny się nie zgłasza.
NM: No dobrze, chodź.
Kostek podchodzi do tablicy i wykonuje działanie w kilka sekund.
K: X będzie równy 3.
NM: Dobrze, dostajesz 5.
K: Super!

Lekcja historii.
NH: Dobrze, dzisiaj obejrzymy sobie filmik o kulturze dwudziestolecia międzywojennego!
Nauczyciel historii usiłuje włączyć projektor, w międzyczasie Remus wyciąga z plecaka głośnik i zaczyna tańczyć na stojaku do map, niczym na rurze.
NH: Remus, proszę zejść.
Re: Spokojna głowa, Panie Psorze, ja tylko chcę być sławnym tancerzem!
NH: Zaraz połamiesz mi ten stojak, dziecko!
Re: Wcale nie!
Remus dalej tańczy na stojaku, trzęsąc przy tym pośladkami, ku uciesze kolegów. W końcu stojak łamie się pod jego ciężarem. Koledzy Remusa zaczynają się śmiać.
NH: Nie wytrzymam z tym dzieckiem, nie wytrzymam!
W międzyczasie Paweł zauważa z tyłu Krzyśka i jego kolegów, z którymi leciał na wycieczkę do Kalifornii. Oskar, Krzysiek, Dave i Teodor są wyraźnie rozgniewani na Pawła.
P: Yyy, siemka chłopaki?
Da: Lepiej mi tu nie siemkuj, kolo. Zobacz lepiej na Krzycha! Cały połamany!
Krzysiek siedzi w ławce, cały w bandażach.
O: To cud, że przeżył!
Krzysiek próbuje coś powiedzieć, jednak przeszkadzają mu w tym bandaże.
T: Weź się do nas lepiej nie odzywaj, nigdy. Dobra? Ty i twoi koledzy.
Paweł obraca się do Dominika i Alicji.
Do: Pewnie się nie dogadaliście, co?
P: Nieee, większość tej klasy to naprawdę najgorsi wykolejeńcy. Tacy to się nadają jedynie do zawodówki...
A: O co Ci chodzi z zawodówką?
G: W zawodówce siedzą najwięksi bandyci, wychowani w patologii, bici przez rodziców, ćpający i chlejący cały dzień.
Do: Co ty wiesz o zawodówce, Grzechu?
G: Widziałem dziesiątki tych patusów na korytarzach, uwierzcie mi!
NH: Dobra, cisza, będziemy oglądać film.
Nauczyciel historii próbuje włączyć projektor, jednak nie dosięga. Sięga po kijek, którym nieumyślnie rozwala projektor. Cała klasa zaczyna się śmiać.
De: Panie Profesorze, tak się przecież nie włącza projektora!
K: Musi Pan przycisnąć guzik!
U1: Nie ma już czego wciskać, idioto! Cały w kawałkach jest!
K: Niemiły jesteś, Mati.
M: Ale mu powiedziałem, co nie Szymek?
S: Się wie, młodszy brachu!
Mateusz i Szymon przybijają piątkę.
Ty: Proszę Pana?
NH: Tak, Tytus?
Ty: Czy to prawda, że można oddychać pod wodą?
NH: Nie, Tytus. Człowiek nie może oddychać pod wodą, gdyż ludzkie płuca nie są dostosowane do-
Tytus kładzie na głowie butelkę z wodą.
Ty: Proszę Pana, oddycham pod wodą!
Cała klasa zaczyna się śmiać, profesor zakrywa twarz.
NH: Mój Boże...

Lekcja polskiego.
NP: No to co, wyciągamy karteczki! Napiszecie wypracowanie ze znajomości lektury pt. "Iwona, księżniczka Burgunda".
P: (do siebie) Co? Księżniczka czego?
NP: Macie na to całą lekcję, do napisania conajmniej 300 słów. Do dzieła.
Cała klasa oprócz chłopców zaczyna pisać.
R: Pani Profesor?
NP: Słucham?
R: My nie czytaliśmy tej lektury!
NP: Co to znaczy, "My nie czytaliśmy tej lektury"?
Ty: To oznacza, że nie czytaliśmy tej lektury!
Cała klasa zaczyna się śmiać.
R: Pozwoliłem Ci się odezwać?
Ty: Sorka.
R: Chodziło mi o to, że dopiero jesteśmy pierwszy dzień w tej szkole! Ja i trójka moich kolegów.
NP: No dobrze, rozumiem. Wasza czwórka, oddajcie kartki. Znajdę wam jakieś ćwiczenie...
Nauczycielka zbiera kartki chłopców i wręcza im zadania.
P: Czy to jest jakiś żart? Nauka literek dla najmłodszych?
NP: Nie mam nic innego, zróbcie to.
Ty: (do siebie) Nie, ja tego nie wiem... Gże... G... Gże, gże...
Tytus wykrzykuje na cały głos.
Ty: GŻEGŻÓŁKA! G, rz bez kropki, e, g, ż z kropką, u otwarte, k, a!
NP: Dziecko, ty nie wiesz jak się pisze "gżegżółka"?
Ty: Ale tak przecież się pisze! No, G, rz bez kropki, e-
NP: Daj mi no tą kartkę...
Nauczycielka polskiego nie może się rozczytać, gdyż Tytus zamazał wszystkie pytania.
NP: Dziecko, jesteś jakiś specjalny?
Ty: Nauczyciele mówili, że jestem specjalny! A moi koledzy mówią na mnie debil!
NP: Masakra...

Przerwa na obiad.
Delfina siedzi sama przy stoliku, przegląda social media. Do stolika Delfiny przysiada się Roman.
R: Hejka, sama sobie siedzisz?
De: Romek, odsuń się.
R: Co? Czemu?
De: No odsuń się, typie.
R: Ale nic takiego nie powiedziałem, ja-
Roman zostaje trafiony papierowym samolotem, który wlatuje mu do ust. Grupka uczniów z jego klasy zaczyna się śmiać.
U2: Co, Romeo? Pogadali sobie?
O: Dobre, Fifi!
F: Cygan, Chudy, Brandon, ostrzeliwujemy go!
Filip i jego koledzy rzucają samolotami w Romana, który zaczyna uciekać. Przebiega obok stolika Pawła, który rozmawia ze swoimi nowymi emo przyjaciółmi.
P: Mówię wam, to jedzenie wygląda jak w amerykańskim więzieniu. Oglądałem masę amerykańskich filmów i w więzieniach zawsze wydawali jedzenie w identyczny sposób...
Do: Nie przejmuj się. Smakuje lepiej, niż wygląda, uwierz nam.
Paweł nerwowo podnosi widelec z ryżem i kurczakiem, który próbuje. Natychmiast zaczyna jeść cały posiłek w błyskawicznym tempie.
A: A nie mówiliśmy?
Do stolika Pawła podchodzi Krzysiek z kolegami. Teodor i Oskar popychają głowę Pawła na tackę z jedzeniem, który dodatkowo nabija się na widelec.
T: Karma to suka, stary.
Banda Krzyśka odchodzi od stołu, śmiejąc się.
A: O mój Boże!
Do: Przecież nie wierzysz w Boga.
A: Wiem, ale... oni zabili Pawła!
Do: Nie zabili, on oddycha. Spójrz! Chyba powinniśmy go zanieść do pielęgniarki...
Alicja próbuje wyciągnąć widelec z czoła Pawła.
Do: Nie wyjmuj widelca, pamiętaj. Nie wyjmuj, bo jeszcze wyszarpiesz mu mózg.
Dominik i Alicja biorą Pawła pod pachy i wynoszą ze stołówki.

Lekcja wf-u.
Paweł przysiada się koło Grzegorza na ławce.
G: Też nie ćwiczysz?
P: Nie, przecież mi niemal mózgu nie wydłubali na stołówce.
G: Ta, abyś miał mózg, co nie?
P: To nie było do końca śmieszne, wiesz?
G: Dobra, sory...
Wuefista puszcza muzykę z głośnika Remusa.
W: Dobra, małolaty! Do akcji! Ramiona w przód!
Chłopcy przebiegają przez ekran, krążąc ramionami w przód.
W: W tył!
Inni chłopcy biegną w drugą stronę, krążąc ramionami w tył.
W: Przeplatanka!
Pozostali chłopcy biegną, przeplatając nogi przez siebie.
W: Odstawno-dostawny!
Chłopcy skaczą bokiem z rozstawionymi nogami.
W: Skip A!
Chłopcy biegną, podnosząc kolana.
W: I C!
Chłopcy biegną, uderzając piętami o pośladki.
W: Rozgrzani? Gra! Siatkówka!
Po jednej stronie boiska stoją Filip, Szymon, Mateusz, Remus, Tytus i Roman. Po drugiej, Oskar, Kix, Dave, Teodor, Cygan, Chudy i Brandon.
T: Kix, dawaj no na zmianę.
Ki: Ok!
Filip zaczyna grę wybijając piłkę, którą odbijają obie drużyny. W końcu Tytus łapie piłkę i rzuca na drugą stronę.
S: Debilu, nie łapie się piłki podczas gry! Tylko podczas serwowania!
Ty: Hmm, ok!
Dosłownie kilka sekund później, Tytus robi to samo.
R: Głuchy jesteś? Nie łap tej piłki!
Ty: Muszę, inaczej stracimy punkt!
F: Tituson, gdzie ty stałeś kiedy wydawali Ci mózg? Chyba na końcu!
Ty: Ta? Ja to przynajmniej stałem w kolejce, nie to co Ty.
Filip kieruje piłkę w stronę Tytusa i z całej siły posyła ją w jego twarz.
Da: Przemoooooooooc! Na boisku!
Tytus wstaje i próbuje uderzyć Filipa, jednak to jego koledzy rzucają się na niego. Wuefista odgwizduje i zabiera Tytusa na ławkę.
P: O kuuuur, ale Ci skopali dupę.
Ty: To nie fer! To ja ich miałem pobić! Nie oni mnie!
G: Ale ten jego tekst z mózgiem to był dobry, co nie?
Paweł uderza z plaskacza Grzegorza w tył głowy.
G: Co?

Lekcja informatyki.
Nauczyciel informatyki siedzi przy swoim biurku, ani drgnie.
P: Ej, trochę przeraża mnie ten typ.
Do: Nie ma się czego bać! Gerald stary dziadziu zawsze tak siedzi! Tylko sprawdzi obecność i potem róbta, co chceta!
Ge: Alicja, Brandon, Chudy, Cygan, Dave, Delfina, Dominik, Filip, Grzegorz, Kostek, Krzysztof, Kix, Mateusz, Oskar, Paweł, Remus, Roman, Szymon, Teodor, Tytus, Wiktor... Wszyscy są...
A: Widzisz? A teraz, robimy co chcemy.
Filip wstaje ze swojego miejsca.
F: Gerald, Gerald cho no!
Nauczyciel ani drgnie.
F: Gerald, mówię do Ciebie, stary dziadku!
Nauczyciel ani drgnie. Filip zaczyna lekko uderzać nauczyciela po łysej głowie, udając że gra na bębenkach. Większość klasy śmieje się z jego wybryków, jedynie Kostek nie widzi w tym nic śmiesznego i kontynuuje naukę. W końcu nauczyciel wstaje ze swojego siedzenia, łapie Filipa za szyję robotycznym ruchem i przemawia monotonnym głosem.
Ge: Już Ci wystarczy?
Cała klasa zaniemawia.
F: Ludzie, potwierdziło się, Gerald to robot!
Remus zaczyna się śmiać, Gerald podjeżdża z zawrotną prędkością do Remusa i posyła go na ziemię z liścia, po czym zaczyna go przysmażać laserami z oczu.
P: Mam już dość tej szkoły, wynośmy się z tąd!
Chłopcy szykują się do ucieczki, jednak Paweł i Roman zostają zatrzymani przez Dominika, Delfinę i Alicję.
Do: Nie chcecie zostać z nami w kontakcie?
A: Będzie nam was brakowało...
De: Na mnie nie patrzcie, to ona mnie tu przyniosła.
P: No dobrze, macie mój numer...
R: A ze mną nie?
De: A z tobą nie. Ale może za to z Pawciem.
P: Hoho, Romek, laski na mnie aż lecą!
Roman zaczyna się denerwować, przybiera wkurzony wyraz twarzy.
P: No dobra, a teraz wiejmy!
Paweł wyciąga Romana z klasy, która chwilę później wybucha.

W drodze powrotnej do pracy...
Ty: Chłopacy, nie myślicie że Twórca powinien wyskoczyć zza rogu i powiedzieć że to był jego plan?
P: Ty, no. Coś go dzisiaj nie widzieliśmy.
G: Nieważne! Chodźmy do zakładu, lepszy jest niż jakaś szkoła!
Chłopcy skręcają do zakładu. Tymczasem w lesie...
Tw: Pora na mój ostateczny plan, który zwali was z nóg!
Twórca wyciąga telefon i dzwoni do bliżej nieokreślonej osoby.
Tw: Czas działać.
Nad lasem leci helikopter z zamontowanym namiotem cyrkowym na haku.
Tw: Trochę niżej, niżej! Dobra, teraz w prawo. Nie aż tak w prawo! Teraz w lewo, tak odrobinkę... Git! Wypuszczaj!
Helikopter wypuszcza namiot z haka, który ląduje na drzewie.
Tw: Idioto skończony, mówiłem żebyś dał w lewo tylko odrobinkę! Ale musiałeś zrobić to po swojemu! Teraz to podnieś i jeszcze raz!
Helikopter ponownie zahacza o namiot, jednak spuszcza go na kolejne drzewo.
Tw: Ja pierdolę! Dobra, sam to zrobię!
Twórca zaczyna się wspinać po namiocie do helikoptera i wyrzuca pilota.
Pi: Ej, co ty- AAAAAAAA!
Pilot spada na ziemię, roztrzaskując się o kamień. Twórca zaczyna manewrować helikopterem i w końcu upuszcza namiot na swoim miejscu.
Tw: Luks. Tylko teraz... jak ja zejdę na dół?!
W wirnik helikoptera wlatuje ptak, który niszczy jego łopaty. Maszyna zaczyna spadać, co zmusza Twórcę do skoku z maszyny. Ląduje na plandece, z której się ześlizguje. Upada plackiem na ziemię i otrzepuje się z ziemi.
Tw: A więc, ogłaszam Cyrk Nedestrefaj za otwarty!
Pi: Co to niby za nazwa? Nedestrefaj?
Tw: Bo Nedestrefaj, to w rzeczywistości Strefa Jeden!
Na ekranie ukazuje się schemat cyrku i Strefy Jeden.
Tw: Pod cyrkiem zakopałem naszą Strefę Jeden, do której wciągnę chłopców podczas jednego z pokazów!
Twórca śmieje się złowieszczo, po czym dostaje krótkiego ataku kaszlu.
Tw: Na czym to ja... a, tak! Teraz pora rozwiesić te ulotki!
Twórca ucieka z lasu, taszcząc pod ręką masę ulotek.
Pi: Plan nie wypali!
Tw: Wypali, zobaczysz! A dobra, spier...
Głos Twórcy zanika tuż po opuszczeniu lasu.

Koniec odcinka 11.


.