Odcinek 1 - Geneza
Czas i miejsce akcji: Niedaleka przyszłość, dom Twórcy w niewielkim mieście San Santana.
Twórcą jest dwudziestokilkuletni Jakub, bezrobotny i zaniedbany alkoholik z wieloma problemami na głowie, żyjący na zasiłkach. Mieszka w przestarzałej kamienicy, w której walają się butelki wódki różnych producentów. Popękany tynk ze ścian na każdym kroku wali się na głowę. Wyraźnie napruty Twórca siedzi przed komputerem, pisząc na forach internetowych z niewielką garstką znajomych online - jedynych ludzi z którymi utrzymuje kontakt po rzuceniu szkoły po osiemnastych urodzinach. Wszyscy jego znajomi, poprostu go porzucili. Porzucenie przez znajomych bardzo źle na niego wpłynęło i od tego czasu przesiadywał w domu, pijąc swój ulubiony trunek, wychodząc jedynie raz w tygodniu aby kupić go więcej w pobliskiej Żabce.
Twórca rozmawia ze swoimi znajomymi online, na grupowym czacie. Na jego biurku zalega istna składownia pustych setek i butelek po wódce.
Tw: Dobraaaa, koham was szyskjch, muszaaaa lecjeeeć, naraaaaa-
Zanim Twórca zdążył się rozłączyć, jego krzesło zapadło się pod jego ciężarem.
Tw: Kuuuuurwa, w piźdjec z tymiiiii kszesłaaaaami...
Twórca idzie z rozwalonym krzesłem na dół, w celu "naprawy", polegającej na wyrzuceniu go i zamienieniu na opierdziany stołek jeszcze z czasów młodości jego babci. W pewnym momencie nawalony Twórca potyka się o własną nogę, spadając ze schodów. Kilkukrotnie uderza głową w kamienne schody, kończąc donośnym uderzeniem twarzą o podstawę drewnianej balustrady. Ciężko ranny traci przytomność, natomiast ekran przybiera czarną barwę.
Z rozbitej głowy możemy zauważyć myśli uciekające z jego głowy. Wraz z nimi pomału wychodzą jego głosy z głowy. Cztery głosy, symbolizujące cztery różne nastroje.
Jako pierwszy wychodzi Paweł - symbolizujący rozpacz i gniew na otaczający Twórcę świat. Przyjmuje postać młodego emo-gota, z pofarbowaną na czarno grzywką. Drugi w kolejności jest Tytus, symbolizujący nieznaczną inteligencję naszego protoplasty. Twórca zmagał się z licznymi problemami psychicznymi, jednak to głupie zachowania miały największy wpływ na odrzucenie społeczne. Na trzecim miejscu, tuż za Tytusem znajduje się Roman. Trzeci w kolejności Roman symbolizuje brak powodzenia u kobiet. Twórcy w oko wpadło aż pięć kobiet, żadna z nich nie odwzajemniła jego uczuć. Na samym końcu naszej grupy znajduje się Grzegorz. Niezwykle agresywny i wrogi wobec wszystkiego co mu obce, bądź tego co mu nie odpowiada. Prawdziwy terrorysta w świecie Twórcy.
P: Co jest, gdzie my jesteśmy?
Ty: Jesteśmy, w-w-wolni!
R: Ciekawe czy mają tu jakieś kobiety...
G: Nienawidzę tego miejsca, ruszać się cholera jasna!
Romek próbuje otworzyć drzwi, których klamka jest oblepiona alkoholem.
R: Fu, całą klamkę ma oblepioną tym syfem.
G: Czekaj, wypierdolę te drzwi z zawiasów jednym kopniakem. Odsuńcie się...
Paweł i Roman odsuwają się na bok, Tytus stoi obrócony tyłem do Grzegorza, dłubiąc w nosie.
G: Powiedziałem, odsuńcie się!
Tytus nadal dłubie w nosie, wycierając gile o ścianę. Paweł łapie Tytusa za rękę, odciągając go na bok. Grzegorz podejmuje próbę wyważenia drzwi z kopa, która jednak mu się nie udaje. Rzucając się z wyciągniętą nogą w drzwi, nawet nie dolatuje do wycieraczki. Tytus wybucha śmiechem, nie mogąc się powstrzymać przez spektakularny upadek karła.
G: Tytus, przykwadracić Ci w gębę padalcu?
Tytus natychmiast zamilkł, ze strachu przed Grzegorzem. Ten z kolei spogląda na buty Pawła, które mogłyby wydostać ich na zewnątrz
G: Pawi, weź na podaj mi swoje buciory.
P: Co? Chyba Cię coś boli, Grzesiu. Moich dzieciaczków nie oddam w łapy byle kogo.
G: Dobra, sam je sobie wezmę.
Grzegorz przybliża się do Pawła, z groźną miną. Roman w ostatniej chwili powstrzymuje konflikt, sugerując aby to Paweł wykopał drzwi swoimi glaniakami.
G: A czemu on? Co ty myślisz że ja jestem słabiakiem? Co?
Ty: Chłopacy!
Tytus wskazuje na idącego znad przeciwka Twórcę, bełkoczącego wyzwiska w stronę bandy. Po chwili rzuca pustą setką w kierunku Romka, który odskakuje w bok niemal natychmiastowo. Szkło rozbija się na klamce, otwierając drzwi.
Ty: Chłopacy, wiejmy!
G: Ja się nie boję takiego naprutego farfolca, zaraz spuszczę mu-
P: CHODU!
Paweł wyciąga Grzegorza na klatkę, zanim zdążył dokończyć zdanie. Wszyscy zbiegają z pierwszego piętra na dół.
Po krótkiej ucieczce przed alkoholikiem, nasza banda znajduje się przed kamienicą Twórcy.
Tw: I żeebym was wijecej nie widzjał!!!!
Twórca wraca do mieszkania, bekając podczas zawracania.
P: Dopiero co tutaj się zjawiłem i już mi się nie chce.
Ty: To co teraz?
R: Szukamy jakiejś dupeczki?
G: Nie, ty debilu. Musimy zorientować się, gdzie jesteśmy.
P: Chłopacy, powinniśmy najpierw znaleźć jakieś lokum. Nie będziemy przecież po ulicach się pałętać.
G: Najpierw to powinniśmy poznać to miasto, jeśli chcemy gdziekolwiek się ruszyć.
Ty: Wreszcie powiedziałeś coś mądrego, hah!
G: Co powiedziałeś?
Tytus wyciąga dłonie przed siebie, przepraszając. Po chwili nasza czwórka zaczyna iść w kierunku centrum San Santany - w poszukiwaniu. Tytus natrafia na tablicę informacyjną w rogu placu.
Ty: O, chłopaki! Zobaczcie, tablica informująca!
Wszyscy idą pod tablicę, chcąc przeczytać jej treści.
Ty: Wy- wy- wyjadę, nie- niecz- nieczekanie! Wyjadę nieczekanie!
R: Wynajmę mieszkanie, Tytus.
Ty: No właśnie, wyjadę nieczekanie!
G: Chłopaki, zadzwońmy do tej babki!
P: Nie mam pieniędzy na wynajem. A wy coś macie?
R: Mam kilka złotych.
Ty: Mam starego lizaka i kilka kulek.
G: Kilka tysi.
P: Skąd ty masz tyle hajsu?
G: Trochę mi zostało z kampanii wyborczej, pomagałem Braunowi w drukowaniu plakatów i trochę mi zostało.
Paweł, Tytus i Roman patrzą się na Grzegorza jak na skarbonkę.
G: O, nie, nie, nie. Nie myślcie sobie że będziecie z mojego żyć.
R: Typie, wolisz mieszkać pod mostem niż w mieszkaniu?
Grzegorz zatrzymuje się na chwilę, po czym niechętnie się zgadza. Paweł wyciąga swój telefon, aby zadzwonić do Magdy - właścicielki lokum.
M: Halo?
P: Dzień dobry, jesteśmy zainteresowani Pani ofertą w sprawie wynajmowanego mieszkania.
M: A ilu tam Państwa jest?
P: Tak, ja i trójka kolegów. Nie mamy gdzie się odnaleźć, powiedzmy że zostaliśmy wykopani z naszego starego domu.
M: Nie wiem czy was wszystkich pomieszczę w naszym mieszkaniu. Chociaż trzy pokoje, kuchnia i łazienka dla nas powinny wystarczyć. Ze mną jeszcze mieszka moja siostra, ona chętnie was pozna.
Roman wcina się w rozmowę Pawła i Magdy, jak to on.
R: A ładna chociaż jest?
P: Romek, wydupcaj!
M: Tak... całkiem ładna moim zdaniem. Ona jest kompletnie z innego świata, interesuje się emo czy czymś takim.
Serce Pawła nagle przyspiesza z ekscytacji, będzie mieć okazję poznać nową koleżankę z podobnymi zainteresowaniami.
P: Dobrze, przyjdziemy pod ten adres za około 20 minut.
M: Dziękuję, do usłyszenia.
P: Do usłyszenia.
Chłopacy są w drodze do mieszkania Magdy i jej siostry. Paweł niezmiernie się cieszy, że pozna koleżankę pasującą do jego.
P: Nie mogę, po prostu nie mogę chłopaki. W końcu poznam wyjątkową osobę!
R: Ja bym się na twoim miejscu nie cieszył, ona na bank nie będzie Cię chcieć. Albo może być już zajęta.
P: No sory, ale to nie ja jestem tym który nie potrafi do kobiet zagadywać.
Chłopacy przechodzą obok klatki Magdy, żaden z nich tego nie zauważa.
R: O tak? A to ty się ciągle mażesz jak baba! Baba i mazgaj, nic tylko ryczeć!
P: Zamknij się! Zobacz na siebie, baby to ty nie masz i nie będziesz mieć!
Ty: Chłopacy, przeszliśmy obok jej bloku!
G: Chodźcie a nie ryje drzecie.
Grzegorz chce zadzwonić domofonem do Magdy, jednak przypadkiem wcisnął złe mieszkanie. Po drugiej stronie słuchawki odzywa się głos mężczyzny.
?: Hej, słodziaku. Przyszedłeś się ze mną zabawić? Chodź na pieszczoty...
G: PEDAŁ!
Grzegorz po wykrzyczeniu tego zwrotu rozłącza się, ponownie szukając numeru Magdy.
Ty: Ej Romek, to chyba był twój stary, hehe.
R: Ja przynajmniej to mam starego, twój to poszedł po mleko i jeszcze nie wrócił.
G: Pani Magdo, to my. Przyszliśmy pod Pani blok.
M: Już otwieram.
Grzegorz otwiera drzwi na klatkę, po nim wchodzą pozostali.
P: Mieszkanie numer 5, to musi być na drugim piętrze.
Z mieszkania numer 6 słychać głośne stękanie, najpewniej był to mężczyzna z którym styczność miał Grzegorz. Z obrzydzeniem przechodzą obok, po czym Tytus puka do drzwi Magdy.
Chłopcy zastają Magdę w ręczniku kąpielowym, wyraźnie zdziwioną szybkim przyjściem chłopaków. Romek na jej widok wykrzykuje:
R: ALE MA CY-
Paweł niemal natychmiast zatyka jego usta, aby uniknąć upokorzenia przed gospodynią.
P: Jestem Paweł, miło mi poznać. A to są moi koledzy: Tytus, Romek i Grzegorz.
Każdy z nich kolejno wita się z Magdą, po czym wstępuje do mieszkania.
M: Pozwólcie że się przebiorę. Chodźcie do kuchni, Andżelika chętnie was pozna.
Magda idzie do łazienki, zostawiając chłopaków z Andżeliką. Paweł natychmiast wjeżdża do kuchni z partyzanta, rozpychając swoich kolegów. I stało się, spojrzenie Pawła spotkało spojrzenie Andżeliki. Paweł lekko się uśmiecha jak głupi do sera. Andżelika lekko się śmieje, po czym odwzajemnia uśmiech.
P: Cześć, jestem Paweł.
A: Jestem Andżelika. Jesteś zabawny.
Paweł rumieni się, jest wyraźnie zawstydzony przed kolegami.
P: Chyba też Cię interesuje styl emo.
A: Tak... też Cię ogarnia taki gówniany nastrój?
P: Oj tak, zawsze przy sobie noszę żyletki. A tak swoją drogą, masz jakieś ulubione zespoły muzyczne?
A: Lubię Kyoto Tell'em, szczególnie Gilberta. Jest taki uroczy!
W międzyczasie Romek stoi pod drzwiami łazienki, w towarzystwie chłopaków.
R: Chłopaki, jak myślicie, czy ona nosi koronkową bieliznę?
G: Dla Ciebie to na pewno specjalnie nie założy.
Ty: Hyhy, no właśnie!
R: Uwielbiam kobiety w koronkach, chętnie bym ją-
W środku zdania z łazienki wychodzi Magda, która zauważa chłopaków tuż pod drzwiami.
M: A wy co, podglądaliście mnie?
Roman momentarnie zaniemawia i zaczyna dukać niezrozumiały ciąg wyrazów.
Ty: Chyba mu się spodobałaś!
Magda na wieść od Tytusa zaśmiała się pod nosem.
M: Śmieszny ten twój kolega, jak on ma na imię?
Ty: Romek.
M: Miałam kiedyś chomika Romka. Kiedyś nagle zniknął i niedawno znalazłam jego truchło za zlewem. Szczerze myślałam, że go już nigdy nie znajdę, a jednak. Bóg wie ile on tam siedział.
Ty: Chłopacy, chyba zgłodniałem...
Wracając do Pawła i Andżeliki, nasza para zaczyna się coraz lepiej dogadywać. Oboje siedzą przy stole, popijając herbatę.
P: A wiesz co, Andżela?
A: Co tam?
P: Nawet mi się spodobałaś. Twój styl, twój charakter i zainteresowania, one nawet pasują do moich. A może jesteś tą moją drugą połówką, brakującą mi do szczęścia?
A: Ale Paweł, ja mam tylko 13 lat, a ty 17.
Z salonu wydobywa się głos Romka.
R: Nie martw się, wiek to tylko liczba!
P: Ta, a prokurator to tylko osoba!
Paweł odwraca się do Andżeli, podirytowany.
P: Wybacz za Romka, on jest niespełniony życiowo. Brak kontaktu z kobietami po prostu doprowadził go do spermiarstwa na najwyższym poziomie.
A: Mógłbyś mnie trzymać z dala od niego, tak na przyszłość?
P: Mogę się postarać. Nic nie gwarantuję, ale postaram się.
W pokoju obok, pozostali przesiadują na kanapie. Tytus gra na swoim DSie, Roman wygląda przez okno, a Grzegorz ogląda telewizję. Jedyny kanał który ogląda Magda, to kanał z wiadomościami. Sytuacja ta wyraźnie denerwuje Grzegorza, który przełącza i przełącza kanały conajmniej kilkanaście razy.
G: No do diabła, czy w tej telewizji nie ma niczego poza lewackim szambem?
Wreszcie - po wpisaniu losowej pozycji na dekoderze, natrafił na kanał dla dorosłych. Roman po usłyszeniu gorącego głosu kobiety z telewizora momentarnie zrywa się z balkonu, rzucając się na kanapę i spychając z niej Grzegorza. Na sam widok Romek zaczął się ślinić, obserwując kobietę. W pewnej chwili z szafy wyskakuje nagi mężczyzna w samej masce i krawacie i szykuje się do miłości z dziewczyną. Dziewczyna zaczyna jęczeć niemiłosiernie, mimo że mężczyzna nawet nie zaczął. Pozostali lokatorzy przybiegają do salonu, jednak Romana tam nie ma. Zdążył wskoczyć pod kanapę, wcześniej posadzając na swoim miejscu Tytusa.
P: Tytus, co ty odpieprzasz? Chcesz aby nas wykopała z lokum?
Ty: Ale to nie ja, to Roman!
A: Nawet go tu nie ma, o czym ty mówisz?
Ty: On się schował! Posadził mnie na kanapę i wlazł pod nią!
Ale Romka też tam nie było. Pod chwilę nieuwagi bandy zdążył ewakuować się do łazienki - z której został niemal natychmiastowo wygoniony przez Magdę.
R: To nie było tak jak to wygląda, ok? To Tytus odpalił TV, sam się tego przestraszyłem!
G: To był ten spermiarz, to on jeszcze przed chwilą trzepał do pornola!
R: Kogo nazywasz spermiarzem, frajerze?
P: Spokój! Po prostu uznajmy, że tej sytuacji nie było.
Paweł wyłącza telewizor, wracając z Andżelką do jej sypialni. Po krótkiej, niezręcznej chwili, wszyscy wrócili do swoich wcześniej czynności.
W domu Twórcy, nasz protoplasta nie może się pogodzić z utratą swoich osobowości.
Tw: Jak, jak oni mogli, zostawić mnie! *hyk* Jeszcze ich dorwę, zobaczą!
Następuje montaż, w którym twórca ubiera swój strój wojskowy - którego o dziwo jeszcze nie sprzedał i nie przepił otrzymanych pieniędzy. Przemywa swoją twarz, jakże innym środkiem niż napojem bocianim. Montaż chwilowo przerywa bolesny wrzask, gdyż alkohol dostał się do jego oczu.
Po chwili bólu wracamy do części dalszej montażu, w którym to Twórca szykuje swój ekwipunek - aby schwytać swoje głosy w głowie, na których punkcie ma chorobliwą obsesję. Pomimo że ich wygonił ze swojego mieszkania, rozmyślił się i chce je ponownie zobaczyć. Wychodzi z kamienicy, mierząc wokół siebie pistoletem. Oczywiście nerfem bo prawdziwej broni by mu nie sprzedali, a z resztą i tak nie byłoby go stać.
Wypowiada pod nosem następujące słowa:
Tw: Jeszcze was dorwę, wy gnojki. Połapię was i będziecie cierpieć, cierpieć i cierpieć!
Po czym zaśmiał się maniakalnie i zaczął kaszleć.
Tw: Nieważne, idę dalej.
Wyruszył więc przed siebie, w stronę zachodu słońca.
Jesteśmy ponownie w lokum Magdy, która spędza swój czas z siostrą i Pawłem, rozmawiając o różnych rzeczach.
M: Mówię wam, kochana jest jak nie wiem! Zawsze była przy mnie w najcięższych chwilach, przez całe technikum nie ustępywałyśmy sobie na krok.
P: No i to się nazywa prawdziwa przyjaźń. Przez całe technikum siedziałem sam na ławce. Nie miałem żadnej osoby której mogłem się wyżalić z moich problemów. Wszyscy mieli mnie głęboko w dupie, nawet ludzie którzy chociaż trochę się mną przejmowali, po prostu przestali. Ludzie naprawdę są fałszywi.
A: Strasznie mi przykro z tego powodu, też miałam podobnie. W ogóle nie pasowałam do innych, wszyscy postrzegali mnie jako straszydło.
M: Nie martwcie się, dzieciaki. Kiedyś jeszcze znajdziecie "tą" osobę.
Paweł nieśmiało spogląda na Andżelę, która odwzajemnia jego uczucia łagodnym uśmiechem. Magda wstaje z kanapy, po czym rzeka do naszych połówek.
M: Dobra, dzieciaki. Ja idę zrobić sobie kolację, też coś chcecie?
A: Tak, żebyś już nie wracała.
Paweł lekko śmieje się pod nosem, Magda i Andżela to naprawdę zgrane rodzeństwo. Mimo że Magda najpierw poczuła się urażona, to i ona zaczęła się śmiać wraz z dzieciakami. Andżela i Paweł poprosili o tosty, tak samo jak chłopacy. Paweł i Tytus zaoferowali pomoc Magdzie w kuchni, powodując zazdrość Grzegorza. Roman szturcha Grzegorza, próbując z nim pożartować.
G: Jeszcze raz mnie trącisz tym łokciem, a Ci zagwarantuję że nie będziesz miał już czym mnie trącać.
R: Uspokój się, ja tylko Cię-
G: Nie tylkuj mi tutaj, nie życzę sobie abyś mnie trącał.
R: Dobra, dobra! Pożartować nie można...
Wieczór naszej grupy przemija stosunkowo szybko, wszyscy jedzą tak przygotowaną kolację.
P: Powiem wam, od kiedy wydostaliśmy się na wolność, jakoś zacząłem czuć się lepiej. Deprecha nadal mnie trzyma, ale nie już tak bardzo.
R: Wreszcie będę mógł sobie znaleźć sobie kobietę, taką prawdziwą!
G: Lepiej zobaczcie na Tytusa, co on teraz robi.
Tytus zaczyna opychać się tostami, nie może przestać.
M: Tytusowi chyba bardzo posmakowała nasza kolacja.
Wszyscy zaczynają się śmiać, rozsiewając pozytywną atmosferę.
A: Robi się już późno, chodźmy lepiej się położyć spać.
P: Racja, my tu gadu-gadu, a na zegarku już prawie północ.
G: Chodźmy w kimę.
Wszyscy zaczynają opuszczać kuchnię, w celu pójścia do spania.
P: Ej, Andżela?
A: Tak?
P: Słuchaj, mógłbym pospać w twoim pokoju? Po prostu położę się gdzieś na podłodze, żeby Ci nie przeszkadzać.
A: Nie bądź głupi, możesz spać w moim łóżku, co będziesz na podłodze spał?
Zaskoczony Paweł uszczypnął się w rękę, aby się upewnić czy nie śni.
A: Głuptasku, wcale nie śnisz. Wszystko się dzieje naprawdę. Chodź, pokażę Ci moją pościel w czaszki.
Andżelika prowadzi Pawła do sypialni, gdzie czeka na niego pościelone w czerwono-czarne poduszki i kołdrę. Tak przygotowane posłanie zaurocza naszego głównego bohatera, który momentarnie znika pod pierzyną. Życzy dobranoc swojej nowej przyjaciółce, po czym zasypia jak niemowlak.
W pokoju obok, chłopcy zajęli każdy możliwy kącik. Tytus zajął fotel, Roman i Grzegorz kanapę. W pewnym momencie Romek przewraca się na bok i obejmuje Grzegorza na łyżeczkę - szepcząc przy tym swoje sprośne fantazje. Grzegorz momentarnie zrywa się ze snu i zdziela Romana w twarz.
G: Zabieraj się od mojej dupy, geju!
Roman obraca się do ściany cicho szlochając, a Tytus dalej śpi.
Krótko po sytuacji kamera oddala się od lokum - ukazując widok z ulicy na śpiące postacie. Na sam koniec porusza się do góry, ukazując księżyc.
K: Dobranoc!
Koniec odcinka 1.
.